Prawda jest taka, że Angole rozbudowując scenę feederową, bardzo wzmocnili feedera w Europie. Stał się on bardzo popularny, i teraz jest wiele ekip, które doskonale daje sobie rade na specyficznych wodach. W takiej Holandii sporo zrobił sam Preston, który poprzez artykuły czy filmy dodał paliwa rozwojowi feedera. Pamiętajmy, że Browning, Preston, Korum, Flagman i kilka innych firm to to same konsorcjum, uderzające mocno w feedera.
I moim zdaniem to właśnie rzutuje teraz na wynikach zawodów. Bo faktycznie, Angole nie używają często glin i zanęty spożywcze idą rzadziej, nie mają ochotki dostępnej cały czas. Więc będzie im trudno na pewnych wodach. Kto wie, czy więcej by nie zdziałali tu spławikowcy z kadry Anglii, którzy europejskie łowienie mają opanowane do perfekcji. Ale nie da się ukryć, że Angolom o medale coraz ciężej. Moim zdaniem to wyższy poziom wędkarstwa w Europie, które po mocniejszej komercjalizacji zaczyna prężniej działać na kontynencie

Zerknijcie jak wyglądał feeder 10 lat temu w Polsce. Po prostu dystans do Angoli został nadrobiony.
Uważam też, że Angole mają problem z odławianiem drobnej ryby feederem. Mają dobre populacje drapieżnika, więc białej ryby jest dużo, ale większej. To nie są też łowiska Irlandii, gotujące się od ryb. A często na imprezach jak MŚ trzeba dłubać. Dlatego właśnie sporo wiedzą ci, co tak łowią. Ale nie są to bracia Ringer lub Lee Kerry, którzy raczej łowią na komercjach i zasobnych wodach, nie mówić o rzekach, które nie są ich mocną stroną. Potwierdzeniem tego jest wysokie miejsce Roba Wootona, który na rzekach łowi, na takim Trencie na przykład i ma mocne podstawy w takiej 'dłubance', czy to tyczką czy feederem. Dlatego pewne rodzaje łowisk będą pasować danym ekipom, innym zaś nie.
Nie ulega jednak wątpliwości, że dla Angoli problemem jest też to, że nie są gospodarzem wielu imprez. A ci zawsze mają fory. Nie wierzę, aby na wodzie w UK mogli przegrać i być poza podium. Niestety lub stety, łowią cały czas na wyjeździe
