Ja dodam, że zawodnicze podejście się różni od łowienia zwykłego, zwłaszcza na zawodach, gdy jest wielka presja. Tam się dłubie, i glina mże pomóc, gdyż rzeczywiście ryba nie dostaje takiej ilości żarcia. A przecież na wielu imprezach topowych (to znaczy topowych w PZW) są treningi, i tam już kłują rybę przed zawodami. Czasami nawet ryba zmienia podejście i podczas zawodów, to co sprawdzało się na treningach już nie jest tak skuteczne.
Natomiast jeśli mamy artykuł Marcina Kostery na stronie Górka, który właśnie sprzedaje gliny i ziemię, to czy trzeba coś dodawać?
Moim zdaniem można spokojnie mieć tu wyniki, nie jest to jednak nic potrzebnego, jak już to na zawodach właśnie. Bo w historie, że leszcz bierze tylko na dżokersa/ochotkę nie uwierzę. Mowa właśnie o przekarmionej i mega ostrożnej rybie. A w Polsce jak ryby jest mało a wielu startujących, to wiadomo jak to się odbija na podejściu ryb
A w UK jakby co to dżokers też jest używany zimą, ale mają tu coś innego też. Otóż obok białych (największe), pinki (średnie), mają też larwy muchy domowej, czyli squats (najmniejsze). I na zawodach jak najbardziej, zwłaszcza na kanałach dłubią tym ile wlezie. I między innymi dlatego nie potrzeba im gliny, bo sprawę załatwia ziemia z kretowiska. Zanęty słonej raczej też nie używają.
Niestety, fatalny regulamin feedera z MŚ jest ściągnięty ze spławika, dlatego ma to odbicie w podejściu zawodników. Gdyby dopuszczono inne zestawy byłoby lepiej. I na pewno nie było by tylu ludzi mówiących o tym, że trzeba gliny aby połowić. Pamiętam jak dawniej aby połowić spławikiem trzeba było łowić odległościówką, to dokładnie historia tego samego typu. Wyczynowcy nie zauważali innego podejścia jak np. wagglera, który jest o wiele prostszy i do tego w dużej mierze skuteczniejszy. Ale jak się łowi tyczką do 13 metrów, a potem ściga rybę co się odsunęła, to odległościówka to oczywisty wybór na takich zawodach. Przez to namieszano polskim wędkarzom w głowach i do dziś wielu używa kul zanętowych, podczas gdy nęcenie mało i często jak i łowienie z opadu daje o wiele więcej opcji. No ale nie da się strzelić z procy białymi czy kukurydzą na 25 metrów
Tak więc wg mnie - na pewno nie potrzeba glin aby połowić. Ale jak się startuje w zawodach, na trudnych wodach jak te PZW, to trzeba mieć to raczej opanowane, zwłaszcza że na rzekach czy głębszych wodach dana glina może trochę pomóc, na przykład nie robiąc smugi lub robiąc chmurę. W takiej Irlandii na ich naturalnych naprawdę jeziorach ryby jest taki opór, że trzeba całkiem innego podejścia. U nas jest mizeria, więc to inne łowienie.