Co do prędkości "dużych" :
Większość ciężarówek ma ustawiony ogranicznik prędkości w przedziale 85-89km/h. Te nowsze z reguły już 85km/h. Jak jedzie szybciej, to raczej puścił się z górki czy wzniesienia, a że masa robi swoje, to nawet na niewyczuwalnym dla osobówek wzniesieniu można się ładnie bujnąć.
Teraz co do wyprzedzania się z różnicą 1-2km/h.
Dla kierowców małych pojazdów jest to prędkość nieznacza, za to dla kierowcy dużego jest to dosyć duża różnica i oszczędność czasu. Pamiętajcie że kierowcy zawodowi mają regulowany czas jazdy i muszą planować takie manewry nie tylko w perspektywie godziny, ale też dnia lub tygodnia.
Postaram się to pokrutce wytłumaczyć na moim przykładzie.
Mój DAF jedzie z prędkością max 85, a hamulec zjazdowy (toczenie z góry) na 88 (jest to najniższa wartość). Poruszam się najczęściej załadowany stałą 20-25t. I teraz do sedna. Dojeżdżam do marudera który jedzie 84, włączam kierunek i czekam na możliwość bezpiecznego włączenia się na lewy pas, potem wyprzedzam przez około 1-1,5min. Jeżeli kierowca wyprzedzanego pojazdu jest uprzejmy, to mi odpuści na chwilę z tempomatu i zajmie mi to około 20-30sek.
A teraz co mi to dało? I tu jest właśnie patrzenie z szerszej perspektywy w skali nawet całego tygodnia. Robotę mam dosyć poukładaną (wiadomo, czasem coś szlag trafi) i dostępny mi czas wykorzystuje z reguły na maksa, lub niewiele mi tego "niewykorzystanego" czasu przepada. Wyprzedzając takiego marudera (w ciągu dnia kilkunastu) w skali dnia mogę dojechać o 1 lub 2 parkingi dalej - niby niewiele? To tylko 10 czy 15 km?! Taaa... W skali tygodnia robi się to już 60-80km. A ta różnica sprawia że zamiast w piątek spać w swoim łóżku to śpię w budzie.
Do tego dołóżcie terminy, korki, oczekiwania na załadunki i rozładunki... To wszystko trzeba wkalkulować.
Inna kwestia to wyżej poruszona kultura wyprzedzanego. Pod górę nikt nie odpuści (praw fizyki nie oszukasz), ale na prostej wielu kierowców za cholere nie odpuści i temu to nieraz tak długo trwa. Niestety brak kultury robi swoje.
Uff... Wystarczy. Możecie linczować
Takie wyliczenia na polskich drogach robicie? Szacun! Jeszce jakbyś napisał gdzie w Pl mamy takie fajne trasy z tak płynnym i przewidywalnym ruchem to byłaby super
Oczywiście muszę spróbować tak wyliczać sobie swoje trasy(Wiem, według Was ze wszystkich użytkowników dróg to tylko wy jesteście w pracy i ja swoją osobówką mam spadać). A może od razu browarki pić w aucie? Ile wtedy czasu bym zaoszczędził?I może bym się odważył wtedy wyprzedzać tak jak Wy? W końcu 60-80 km w tygodniu więcej!
Bareja miałby ubaw z tego Twojego posta i wyliczeń
https://www.facebook.com/watch/?v=758026424337845
SZPADEL, przez Polskę jeżdżę głównie Drogą Śmierci (czyli A4) i wbrew pozorom nawet tutaj idzie coś zaplanować znając godziny największego natężenia ruchu i specyfikę ruchu w pewnych rejonach. Owszem, czasem wypadku nie przewidzisz i trzeba objeżdżać no ale cóż... Życie...
Jeżeli uważasz też że kierowcy zawodowi mają złe zdanie o kierowcach osobówek to... No cóż... Po części masz rację, z tym że widzisz to tylko z jednej perspektywy. Kierowcy zawodowi patrzą z trochę szerszej, bo poruszają się i "małymi" i "dużymi" pojazdami, i niektóre manewry samochodów osobowych mogą napsuć sporo krwi jednym i drugim. Nie twierdzę że my, zawodowi, czasem też czegoś nie odwalimy, tyle że skala takich zachowań jest nieporównywalnie mniejsza.
Co do browarków w aucie to nawet szkoda się odnosić
Z Twojego wpisu idzie wywnioskować że jeździmy pod wpływem
Zawsze się trafi czarna owca czy to wśród kierowców osobówek czy też ciężarówek i wsiadanie za kółko po alkoholu jest karygodne. A to że czasem po 15h pracy, na pauzie, kierowca wypije sobie piwko to źle? Ty po pracy nie masz czasem ochoty napić się piwa? Weź pod uwagę że kabina ciężarowki to dla kierowcy miejsce pracy, sypialnia, kuchnia - wszystko w jednym.
Jeżeli ktoś po pracy wypije sobie browarka to no problem, natomiast jeżeli wydoi 6paka to już inna inszość. I tu nie ma znaczenia czy wypijesz to piwko w domowych pieleszach, czy w kabinie po pracy.
Dla Ciebie 60-80km w skali tygodnia to niedużo i to rozumiem ale patrzysz tylko ze swojej perspektywy. Dla takiego kierowcy to czasem jeszcze jedna noc w kabinie, jeszcze jedna noc poza domem, jeszcze jedna noc z dala od żony i dzieci, itd.
Szanujmy się niezależnie od tego czy jeździmy dużymi czy małymi
Wysłane z mojego AGS2-L09 przy użyciu Tapatalka