Długo mnie w tym wątku nie było, miesiąc luty był trudny na klenie, byłem nad wodą co tydzień, ale podniesiona Wisła skutecznie mi utrudniała kontakt z tymi rybami. W końcu woda trochę opadła, poziom jest stabilny od kilku dni, ciśnienie też, więc dziś była nadzieja. Pierwsze branie po ok. godzinie i jest kleń 42cm, dobrze się zaczęło a potem przez 5 godzin nawet skubnięcia nie było

. Doneciłem rozmoczonym chlebem i ok. 15 tej jest drugie branie, pudło niestety. Za około pół godziny dosłownie porwało mi wędkę, dolnik w górę

, piękna walka i jest moja nowa życiówka, kleń mierzył 55cm

. To było ostatnie branie, dzień udany, głowa przewietrzona, choć myślami człowiek czasem za naszą wschodnią granicą, oni raczej na rybach nie siedzą, oby się to szybko skończyło, połamania i pokoju panowie







Wysłane z mojego RMX2155 przy użyciu Tapatalka