Wypad nad wodę jeszcze z początku tygodnia. Łowienie zacząłem po godzinie 16 na stawach pzw, które według mnie jak na kaliskie warunki są dosyć urokliwe

Moje ulubione miejscówki były zajęte, więc wybór padł na płytszą część zbiornika. Standardowo jedna wędka spławik bliżej brzegu, druga wędka metoda na dalszej odległości.
Brania zaczynają się od razu na spławik, ale trafiają się tylko małe płotki i leszczyki. Caly czas regularnie nęce konopią, pelletem i kukurydzą. W końcu koło godziny 18, kiedy wiatr ustaje zaczynają brać jazie i trafiają się dwa pierwsze linki w tym sezonie. Na metodzie pojawiły się też brania, ale dopiero po założeniu małego waftersa 4 mm. Co rzut melduje się jaź albo leszczyk. Na koniec łowienia pewne ugięcie szczytówki i po chwili holu karpik ląduje w podbieraku.
Wielkościowo ryby nie powalają, ale w końcu udało się fajnie połowić
