Autor Wątek: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?  (Przeczytany 109258 razy)

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 210
  • Reputacja: 85
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #135 dnia: 23.01.2022, 14:45 »
Propozycja która zakłada ze nie ma egzaminów w mojej ocenie laczy się z tym ze nie ma wymiarów ochronnych ani okresów. Bo jesli nie wefyfikujemy tej wiedzy to jak mamy ja od takiego "wedkarza" egzekwowac ?
A co ma wspólnego jedno z drugim?
Zakładam, że nie zdawałeś egzaminu i nie masz "karty pieszego". A mimo to dostaniesz mandat za przechodzenie przez ulicę w niedozwolonym miejscu.
Jak zakładasz działalność gospodarczą, to również nie zdajesz żadnych egzaminów, a jednak przepisy Cię obowiązują (cała masa przepisów) i organy mogą wyciągać wobec Ciebie konsekwencje jeżeli się do nich nie stosujesz.
Nieznajomość prawa nie zwalnia nikogo z obowiązku jego respektowania. Idziesz na ryby, to musisz się zapoznać z regułami panującymi nad wodą. Jedziesz na narty to musisz przestrzegać reguł ustanowionych przez włodarza stoku. I nie ma tu żadnego znaczenia czy zdawałeś egzamin czy nie. Tak samo, czyniąc opłatę za możliwość wędkowania podpiszesz oświadczenie, że zapoznałeś się z regulaminem panującym na łowiskach. To w Twoim interesie jest znać panujące tam zasady.
Edit. Robson był szybszy :)
w przedszkolu i podstawówce miałem kilka spotkań i pogadanek z policjantem na temat zachowania się na przejściu itp. W szkole średniej miałem taki przedmiot jak podstawy przedsiębiorczości. Zwracam tylko uwagę ze to co proponują dopuszcza KAZDEGO kto chce  posiedzieć z wędka nad woda byle tylko zapłacił. Jednak w PZW wizja egzaminu i potrafiła niektórych skutecznie odstraszyć. Kto bardzo chciał przystępował do egzaminu albo nawet go omijał znajomościami. Jednak wymagało to jakiejś determinacji. Ilu ludzi ja widzę nad prywatna woda, którzy nie czytają regulaminu na zezwoleniu i nie znają go a łowią tam latami. Ważne dla nich jest to ile mogą zabrać. Maja wywalone ze jest wymiar ochronny i gatunek wyszczególniony który można zabrać chcą ładować wszystko do siaty i do domu. Mnie ta wizja przeraza jeśli dopuścimy wszystkich do wód kto tylko ma na to ochotę...
Rozwaliłeś mnie z tym przedszkolem, to jest argument :P Ja w szkole średniej nie miałem takiego przedmiotu, zresztą na studiach i w podstawówce również. A z przedszkola niewiele pamiętam ;-) A mimo tego nie mogę w ZUS-ie czy US-ie powiedzieć, że nie wiedziałem o tym czy o tamtym przepisie.

A co jest złego w tym, że każdy kto chce posiedzieć z wędką nad wodą będzie mógł to zrobić? Oczywiście jeśli za taką możliwość zapłaci.

Paradoksalnie, wymiary i okresy ochronne oraz limity dzienne najbardziej interesują tych, którzy chcą rybę zabrać. Ja np. mam w dupie jaki jest limit dzienny na daną rybę, bo i tak ich nie zabieram. A nawet gdybym chciał zabrać (jeśli rozsądnie, to nie mam nic przeciwko), to bym sobie sprawdził czy tę konkretną rybę mogę zabrać, czy też nie. To chyba nie wymaga specjalnych zdolności, a tym bardziej egzaminu.

Przy egzaminie zawodowym mialem bodajze 30 pytan z przesdsiębiorczosci takze moja wiedza na poziomie bardzo podstawowym zostala zweryfikowana. Teraz połącz kropki PZW nie jest w stanie upilnowac wiekszosci wod a jakim cudem WP je upilnuja jesli zwiekszy sie liczba wedkarzy gdy dopuscimy kazdego ? Zanim ktos dojdzie do tego etapu ze nie zabiera ryb moze duzo wody w wisle uplynac zanim to sie stanie...Jak ma wygladac wedlug WP edukacja w tym temacie ? moze byc tak ze ci ktorzy dzis maja cos do powiedzienia i jakas wizje ku temu by polepszyc stan wod w naszym kraju zostana zakrzyczeni przez niewyedukowanych i niereformowalnych pseudo wedkarzy. To sa moje przemyslenia jesli nie widzisz w tym zagrozenia ok masz takie prawo jak jednak nie jestem w tym mysleniu i podejsciu aby dopuszczac kazdego z lapanki tak optymistyczny.
Opos, uważasz, że złożenie tego śmiesznego egzaminu (wiem, bo zdawałem - lata temu, ale w tej kwestii niewiele się zmieniło, a wręcz bym powiedział, że teraz te egzaminy to jest fikcja) buduje w wędkarzach jakąś moralność??? Że wykucie na pamięć wymiarów i okresów ochronnych czy kilku innych przepisów sprawi, że taki abiturient nie pójdzie nad wodę i nie będzie ładował w łeb wszystkiego co mu wpadnie w łapy?
Ja mam poważne wątpliwości, a wręcz pewność, że ten egzamin nic w tej kwestii nie zmienia.
Jedynym rozwiązaniem jest radykalne poprawienie egzekwowania prawa nad wodą. Możesz sobie uchwalić przepisy najmądrzejsze na świecie, możesz nawet zakazać zabierania jakichkolwiek ryb, tylko co z tego, jeśli każdy będzie mógł mieć to w dupie i będzie robił swoje, bo czuje się bezkarny?
Moim zdaniem większość pieniędzy z takich opłat za zezwolenia powinna być przeznaczona na ochronę tych wód przed rabusiami. I trzeba skończyć z fikcjami pt. społeczne straże czy inne funkcje. Dziś mało kto ma czas i energię na to, żeby się bawić w coś społecznie. To nie komuna, gdzie 99% wędkarzy wracała o 15.00 z kombinatu i do 7.00 następnego dnia zapominała o nim. Brali wędki i szli nad rzekę, żeby złowić rybę do zjedzenia, bo w sklepach gówno było i nawet taki ościsty leszcz był rarytasem na rodzinnym stole. Dzisiaj sytuacja się zmieniła - 90 (jak nie więcej) procent wędkarzy nie potrzebuje tych ryb, żeby zapewnić rodzinie w miarę urozmaiconą dietę - sklepy pękają w szwach i tylko zasobność portfela ogranicza przed tym, żeby codziennie jeść na co się ma ochotę.
Moim zdaniem potrzeba nam bardzo silnej jednostki kontrolującej zachowanie wędkarzy i mniejszych limitów. I to nie dobowych, tylko np. rocznych. Bez sensu jest wyjście do walki z postulatem absolutny no-kill, bo większość wędkarzy się z nim nie zgadza. A jeśli większość się nie zgadza, to po co o takie coś walczyć, przecież to jak zapisać się do Konfederacji czy innej niszowej partii i płakać, że się nie jest premierem czy prezydentem. Przepisy wędkarskie mają być dla ludzi, a nie przeciwko nim. Oczywiście dla normalnych ludzi, którzy chcą sobie kilka razy w roku zjeść własnoręcznie złowioną rybę (w dozwolonym rozmiarze) a nie nawalić zamrażarki i potem rozdawać po rodzinie i znajomych (którzy w większości te ryby wyrzucą). Jeśli wędkarze będą rozsądnie korzystać z tych wód, to nie potrzeba niczego więcej - natura sobie bez problemu poradzi. Ewentualnie wspomagana rozsądnym zarybieniem tam, gdzie dotychczasowy rabunek uczynił pustynię.
I paradoksalnie każdemu karta się może zwrócić, jeśli to miałoby być argumentem. Przecież żeby zwróciło się 250 zł wystarczy wziąć sobie kilka lub kilkanaście kg ryb (ryby w sklepie nie kosztują złotówkę za kilo). A z danych przytoczonych w tym wątku wynika, że dzisiaj średnia jest na poziomie dobrych kilkudziesięciu kilogramów. Biorąc pod uwagę, że coraz więcej wędkarzy nie zabiera ryb wcale lub zabiera incydentalnie, to znaczy, że mamy do czynienia z bandą "hurtowników", którzy zabierają tej ryby po kilkaset kilo rocznie. I to z nimi powinniśmy walczyć, z patusami, którzy z wędkarstwa zrobili sobie sposób na swoje gówniane życie. Żadna skrajność nie jest nam potrzebna. Ani mięsiarzy rabusiów. Ani patologicznych "obrońców ryb", co to nawet już karpia na wigilię nie zjedzą, bo tak chronią rybę, która jest typowym zwierzęciem hodowlanym. I tego karpia można sobie naprodukować tyle, ile się zechce. Tak samo jak świń czy kurczaków. Idiotom i chu..om powiedzmy stanowcze nie i zajmijmy się zmianami służącymi normalnym, myślącym wędkarzom.

Prawda jest też taka, że z czasem, niestety długim, sytuacja wyprostuje się sama. W zasadzie do momentu kiedy zjedzie ze sceny pokolenie starsze niż urodzone końcem lat 80 poprzedniego stulecia. Te młodsze pokolenia będą w niewielkim stopniu zasilać brać wędkarską, ponieważ kojarzy się ona z sadystami/mordercami itp. A nawet ci, którzy nie kupią tej ideologii o szkodliwości wędkarstwa nie będą zabierać dużo ryb, bo nie potrafią nic sensownego z nimi zrobić. Po pierwsze, połowa z nich nie potrafi ryby zabić ( nie w sensie manualnym a psychicznym). A zdecydowana większość nie potrafi/nie chce potrafić tych ryb przygotować do spożycia. Obranie i sprawienie ryby to nie jest zajęcie należące do najczystszych i sądzicie, że ci młodzi będą paćkać swoje sterylne kuchnie jak ze zdjęcia łuską jakichś leszczy czy wnętrznościami i innymi syfami jakie z ryby zostają? Przecież w połowie młodych małżeństw takie zachowanie mężczyzny skończyło by się rozwodem ;-) O ile w moim dzieciństwie (lata '80 XX wieku) zabicie ryby i jej sprawienie w domu było czymś naturalnym, o tyle w dzisiejszych czasach jest to zachowanie budzące w większości co najmniej odrazę.

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #136 dnia: 23.01.2022, 14:53 »
Krisss mam identyczne zdanie - rozsądek - mimo prawie 50ciu lat, ryb od co najmniej 10 lat nie biorę, bo jakbym miał patroszyć, skrobać i zjeść mało smaczną rybę to wole kupić dorsza w sklepie...
Po prostu musi upłynąć czas tak jak np. w WB.
Brytole - propagatorzy No Kill, podczas II wojny światowej wyżerali wszystko co w wodzie, ryby, raki nawet żaby i ślimaki - teraz 90 % z nich wypuszcza ryby a 10 % to taka sama patologia jak w PL.


Offline cyprinus

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 74
  • Reputacja: 23
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #137 dnia: 23.01.2022, 15:53 »

I zadam podstawowe pytanie. Jak Polskie Wody mają zamiar monitorować zabierane ryby, czyli jak wyglądać będzie sprawa rejestru połowów? Jak ich nie będzie to nie będzie monitoringu, proste. Więc na pewno nie będzie lepiej oprócz sporych jezior, gdzie wędkarze nie są w stanie przetrzebić takiego lina czy leszcza (szczupaka już tak, ale nie do końca). Jeśli coś nie działa dziś, to jak ma być lepiej jak takie rzeczy jak rejestry połowowe znikną?

Luk, jakie mamy korzyści z rejestrów? Czytałeś jakieś opracowanie naukowe powstałe na ich podstawie? Jakiś Okręg na ich podstawie modyfikował zarybienia?
Rejestr to papierologiczna bzdura urzędasów. Wyniki tam zapisane nie mają na nic żadnego wpływu

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 060
  • Reputacja: 179
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #138 dnia: 23.01.2022, 15:53 »
Krisss ale egzamin wg mnie odstrasza potencjalnych miesiarzy. Poki nie ma odpowiedniej liczby ludzi by to kontrolowali powszechny dostep do wszystkich wod bez jakiejkolwiek weryfikacji to nieporozumienie i wiecej zlego niz dobrego z tego wyniknie. Tu chodzi o to zeby jak najszybcie uzyskac jak najwiekszy dochod ze sprzedazy pozwolen zanim cokolwiek zacznie sie robic. Pozwolen sie sprzeda mnostwo a mimo tego okaze sie ze na ochrone wod brakuje srodkow bo ktos sobie wywalil premie  na horendalna kwote... moze najpier niech bedzie to aplata 250 zl na wszystkie wody w kraju a potem sie zobaczy za rok czy dwa czy to ma sens.
Rafał
Sandacz 52 cm
Jesiotr 115 cm
Karp 75 cm
Leszcz 59 cm
Lin 40 cm
Karaś 43

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 16 640
  • Reputacja: 938
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #139 dnia: 23.01.2022, 15:55 »
A ja myślę że w większej części to robota prezesa fundacji....
Który za cel wzioł sobie pozbawiania wód pzw.
Po jego porażce w pzw poprostu wpadł na pomysł niw załapałem się do okręgu to se fundacje założe...
Na forum są osoby którw temat znają ale jak widze milczą.
A to bardzo ciekawy wątek kto stoi za tą fundacją.....

Maciek, wałkowany był ten temat wcześniej :) Tak, prezes fundacji pożarł się z Durajem i efektem jest wojna domowa w okręgu bielskim i polaryzacja środowiska wędkarskiego. Ale jego działąnia to nie złą wola, bardziej powiedziałbym, że jest on naiwny. Do tego on nie myśli w skali polskich wód jako takich, środowiska wędkarskiego jako jedności. On wędkuje w specyficzny sposób i takie ma tez podejście - specyficzne. ROzwiązania jakie proponuje fundacja to zarówno szansa dla wielu stowarzyszeń które będa mogły powstać, jak i zagrożenie dla istniejących. Bo Polskie Wody najchętniej zabiorą takie wody, które mają ryby i są zadbane. Więc nagrodą za dobre działanie będzie odebranie odcinków rzek, łowisk. I już mamy zwolenników i przeciwników, nieprawdaż? A jako że w narodzie góruje opcja aby dostawać a nie dawać i brać, wygra populizm, tak niestety wygląda to wszystko.

Warto też zauważyć, ze wędkarze nie garną się aby działać wspólnie. Jak zwykle mamy wojnę fanów Polskich Wód ze sceptykami. A powinniśmy działąć mądrze. Bo fundacja jak najbardziej powinna rozmawiać z Polskimi Wodami, zmuszając PZW do działania. Jednak to musi być pragmatyczne podejście nacechowane troską o to aby było lepiej a nie inaczej za wszelką cenę i w większości przypadków gorzej. Dlatego nie poruszono tam tematów istotnych ale jakieś pierdoły, jak wymiary pstrągów czy ich okresy ochronne.

Prada jest brutalna: wędkarze mają i będa mieć takie wody na jakie zasługują, czyli raczej kiepskie.

Lucek ok...
Ale unik straszny , zupełnie jakby człowiek dostał sraczki w kolejce...
Może coś więcej (  geneza problemu jest znana ale coś qięcej...)
Idąc dalej co to za ludzie stoja za ta fundacją.
Jaki mają cel i co chcą zrobić...

Wiem że znasz to do dna może coś ludowi opiszesz....
Maciek

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 782
  • Reputacja: 236
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #140 dnia: 23.01.2022, 16:09 »
Po prostu musi upłynąć czas tak jak np. w WB.
Brytole - propagatorzy No Kill, podczas II wojny światowej wyżerali wszystko co w wodzie, ryby, raki nawet żaby i ślimaki - teraz 90 % z nich wypuszcza ryby a 10 % to taka sama patologia jak w PL.

Czasy drugiej wojny i sporo później były specyficzne bo żywność była reglamentowana. Kiedy nie było co jeść wszystko było dobre. Wątpię żeby w obecnych aż 10% zabierało ryby słodkowodne bo tutaj trzeba rozróżnić. Dostęp do wody jest ograniczony i ludzie patrzą sobie na ręce. Za zabieranie ryb są surowe kary a cena ryb jest porównywalna do innego mięsa.
Ryby morskie to inny temat i ogromna większość zabiera bo można. Mieszkam w geograficznym centrum Anglii i mam około 2h samochodem nad dwa morza :) Gdyby mi na tym zależało mógłbym jechać kilka razy w roku i zapełnić zamrażarkę. Wyjazd to £50 z parkingiem ale nie będę się bawił w skrobanie kiedy mogę kupić w sklepie gotowe do przyrządzenia. Wędkarstwo to dla mnie sposób na spędzanie wolnego czasu a nie zdobywanie żywności.

W Polsce zmieni się kiedy społeczeństwo się wzbogaci i zacznie traktować wędkarstwo jako hobby a nie źródło mięsa. Kwestia czasu

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 037
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #141 dnia: 23.01.2022, 16:11 »


W Polsce zmieni się kiedy społeczeństwo się wzbogaci
Przykro mi, ale na najbliższe 10 lat możemy o tym zapomnieć.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline wes73

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 149
  • Reputacja: 18
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolice NDM
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #142 dnia: 23.01.2022, 16:22 »
W Polsce zmieni się kiedy społeczeństwo się wzbogaci i zacznie traktować wędkarstwo jako hobby a nie źródło mięsa. Kwestia czasu
[/quote]

Lepiej bym tego nie ujął. Niestety rzeczywistość która nas otacza raczej wydłuża ten okres zamiast go skracać.

Edit:
Michał był szybszy
Pozdrawiam Wiesław

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 585
  • Reputacja: 393
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #143 dnia: 23.01.2022, 16:24 »
Bez przesady. Nie ma tu takiej nędzy, żeby ludzie stali przed alternatywą: złowię i wezmę albo nie jem mięsa. Stać go na benzynę, sprzęt, kilogramy zanęt, a nie kupi ryby w sklepie? Tu bardziej pasuje mentalność gościa, który na promocji bierze naręcza towaru, bo tanio, choć tak naprawdę za bardzo ich nie potrzebuje. Można wziąć pięć wiader za złotówkę, to wezmę, taki ze mnie obrotny ziutek.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 210
  • Reputacja: 85
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #144 dnia: 23.01.2022, 17:05 »
Opos, wytłumacz mi proszę jak ten egzamin odstrasza potencjalnych mięsiarzy, bo kompletnie nie mogę tego zrozumieć.
Może problem tkwi w tym, czym dla nas jest "mięsiarz". Dla mnie to właśnie posiadacze kart, ludzie po egzaminach, którzy niemiłosiernie czeszą wodę w ramach dozwolonych limitów.
Ktoś kto posiada kartę, wykupione zezwolenie i łamie regulamin biorąc więcej niż pozwala limit lub biorąc ryby w rozmiarze niedozwolonym do brania jest kłusownikiem, zwykłym przestępcą. Takim samym jak ten, który nie ma karty, nie zezwolenia a łowi i bierze ryby. Nawet trochę gorszym, bo zamaskowanym pod pozorem bycia wędkarzem.

I głównie z tego powodu nie jestem członkiem PZW. Ta organizacja nie działa na korzyść (ona wręcz działa na niekorzyść) moją i całej rzeszy normalnych wędkarzy. Ona działa dla tych, którzy są 100 czy 200 dni nad wodą i w ramach popieprzonych limitów czyści wody z ryb. W większości są to osoby, które płacą już ulgowe składki i mają święte przekonanie, że za te 150 zł rocznie należy im się tyle mięsa ile uda się wyciągnąć, nie przekraczając limitów i wymiarów/okresów ochronnych.
A ja chciałbym być członkiem związku wędkarskiego a nie mięsiarskiego. Chciałbym płacić składkę za to, że ktoś pilnuje zasobów w wodzie i nie pozwala na to, żeby kosztem setek tysięcy normalnych wędkarzy pasła się grupka kilkunastu tysięcy (strzelam) łowców taniego lub wręcz darmowego mięsa ryb.
I nie żałuję emerytom czy innym, którzy mają takie możliwości, żeby sobie siedzieli nad wodą nawet 300 razy w roku. Tylko niech limitów dziennych nie mnożą razy 100 czy 200 danego roku. Niech zostanie coś dla mnie, żebym mógł w weekend przyjechać na kilka godzin pobawić się w wędkarstwo, a nie robił sobie treningi rzutowe. Może moje poglądy są odosobnione i większość wędkarzy w PZW uważa, że limity są OK i ch..j z tymi weekendowymi wędkarzami, ważni jesteśmy my, łowcy wszystkokillowcy. I przed wigilią proszę nam wpuścić trochę karpia, bo przecież nie będziemy płacić złodziejom w sklepach. Oczywiście za pieniądze tych naiwniaków, którzy płacą i nie rabują. To jest chory system z czasów, kiedy faktycznie było biednie i ludzie tak czy tak odławiali ryby z tych wód, bo jeść musieli. Wtedy dopuszczenie tego mięsiarstwa miało swoje uzasadnienie, bo wzięcie mięsiarzy pod skrzydła PZW przynajmniej jakoś sankcjonowąło ich działalność i edukowało, że nie można brać wszystkich ryb (szczególnie tych małych, bo limitów w tamtych latach nie było). Oraz, że są okresy, kiedy te ryby trzeba zostawić w spokoju, bo inaczej za chwilę wcale ich nie będzie.

Nie ma ludzi do kontroli? To trzeba zatrudnić, a nie szukać społeczników czy w inny sposób wycierać szkłem dupę. Brakuje pieniędzy? To zebrać ich więcej, przecież wiadomo, że z pustego i Salomon nie naleje. A może dać sobie spokój z wydawaniem na debilne zarybienia czy wpuszczanie dziadkom karpi, żeby mieli co zabrać do domu. Przecież jak znacznie spadnie pobór ryb, to nie trzeba będzie ich uzupełniać i wydawać na to pieniędzy.
Może zachęcić do wędkowania poprzez normalne ceny dziennych zezwoleń a nie dochodzące do 100 zł za dzień, gdzie emeryt za niewiele więcej może kosić wodę z ryb przez cały rok. Przecież nikt normalny nie kupuje rocznego abonamentu na np. basen jeśli nie umie pływać i nie wie czy się nauczy. I nawet jeśli się nauczy, to czy będzie mu to sprawiać frajdę. Co by było złego w opłacie np. 20 zł za dzień, ale z zakazem zabierania ryb? Tak samo jak na komercji tylko ciut taniej, żeby zrekompensować, że w cenie nie ma sprzątania, pomostów, kibelków i rezerwacji stanowiska. Sądzę, że z takich dniówek można by uzbierać nie mniej pieniędzy niż z tych rocznych opłat. Przecież to normalny ruch biznesowy. A jego uzasadnieniem są komercje pękające w szwach w każdy pogodny weekend. To są pieniądze, które przechodzą PZW obok nosa.

Z tą "biedą" to tak Panowie nie przesadzajcie. Wszystkie dane wskazują, że Polska nie ma z nią nic wspólnego. A już na pewno nie na takim poziomie, żeby po jedzenie trzeba było iść nad wodę. Popatrzcie na ulicę, idźcie do sklepów, gdzie ta piszcząca bieda? Kto z forumowiczów jest tak biedny, że gdyby nie PZW to przymierałby głodem?
Tam, gdzie faktycznie jest bieda i ludzie z tej biedy kłusują, tam nigdy nie będzie miejsca na karty, składki czy opłaty. A tym bardziej na sprzęty pozwalające łowić w sposób wędkarski.

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 060
  • Reputacja: 179
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #145 dnia: 23.01.2022, 18:28 »
Kriss dopoki slysze od ludzi ze niezabieranie ryb sie nieoplaca nie uwierze w to ze nastapi zmiany na lepsze . Kumpel ktory mnie wozi na ryby sie smieje ze mnie ze znow jade wpier....hajs do wody. Tyle propozycji co ja dostalem zebym przywiozl komus rybe sokoro ja nie jem mialem ze mi sie wlos na glowie jezy :facepalm: Mam kumpla ktoremu nasz wspolny znajomy przywozi ryby  jak jedzie na pzw. I nie raz sobie smieszkuje do mnie ze co to ja jestem za kolego ze mu ryby przywioze... moje doswiadczenia w tym temacie sa zle dlatego po tym co widze mam sporo obaw.
Rafał
Sandacz 52 cm
Jesiotr 115 cm
Karp 75 cm
Leszcz 59 cm
Lin 40 cm
Karaś 43

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 495
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #146 dnia: 23.01.2022, 18:48 »

Luk, jakie mamy korzyści z rejestrów? Czytałeś jakieś opracowanie naukowe powstałe na ich podstawie? Jakiś Okręg na ich podstawie modyfikował zarybienia?
Rejestr to papierologiczna bzdura urzędasów. Wyniki tam zapisane nie mają na nic żadnego wpływu

Korzyści nie mamy żadnych, bo w PZW nie robi się wielu rzeczy mądrze. Dlatego w PZW każda jedna woda jest zajechana na maksa, chyba, że ktoś o nią dba i...monitoruje ile się zabiera. To, że nie korzysta się z rejestrów połowowych to jeden z grzechów obecnego PZW, podobnie jak zrobienie z tego związku organizacji dla działaczy a nie wędkarzy czy fatalny model gospodarowania wodami, które odbywa się na papierze.

I rejestr na pewno nie jest papierologiczną bzdurą urzędasów. To darmowe prawie narzędzie do określania ubytków w rybostanie, czyli podstawa gospodarki w której zabiera się ryby. Można też dzięki temu monitorować skuteczność zarybień, limitów, okresów ochronnych. No ale niektórzy myślą, że da się to robić 'na oko'. I dlatego mamy takie wody a nie inne.

Tu należy tez zauważyć, że gospodarka wodą no kill jest prosta i tania, ale jeżeli ryby się zabiera, to jest to już dużo wyższy koszt. I dlatego jak się chce oszczędzać, to trzeba z takich rzeczy jak rejestry korzystać. Ilu ichtiologów zajmuje się wodami w okręgu? Jest ich więcej niż jeden na 100 wód? Ale mowa o tych co to tylko robią, a nie pracują w jakieś patroszalni czy ośrodku zarybieniowym. Więc jeżeli cokolwiek naprawiać to jak robić to bez rejestrów? Walić zarybienia na ślepo i wywalac kasę?

Kolejna rzecz to co robi okręg. W 90% około to robienie rzeczy aby
Lucjan

Offline tomasz 38

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 992
  • Reputacja: 552
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #147 dnia: 23.01.2022, 18:56 »
O widzę ,że pojawił się znowu kolega Cyprinus ,więc skąd ta wiedza kolego ,powiesz nam w końcu kim naprawdę jesteś ,a może kolega Kiel macie podobny styl  i język jakby taki sam :D

Offline cyprinus

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 74
  • Reputacja: 23
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #148 dnia: 23.01.2022, 19:14 »

Luk, jakie mamy korzyści z rejestrów? Czytałeś jakieś opracowanie naukowe powstałe na ich podstawie? Jakiś Okręg na ich podstawie modyfikował zarybienia?
Rejestr to papierologiczna bzdura urzędasów. Wyniki tam zapisane nie mają na nic żadnego wpływu

Korzyści nie mamy żadnych, bo w PZW nie robi się wielu rzeczy mądrze. Dlatego w PZW każda jedna woda jest zajechana na maksa, chyba, że ktoś o nią dba i...monitoruje ile się zabiera. To, że nie korzysta się z rejestrów połowowych to jeden z grzechów obecnego PZW, podobnie jak zrobienie z tego związku organizacji dla działaczy a nie wędkarzy czy fatalny model gospodarowania wodami, które odbywa się na papierze.

I rejestr na pewno nie jest papierologiczną bzdurą urzędasów. To darmowe prawie narzędzie do określania ubytków w rybostanie, czyli podstawa gospodarki w której zabiera się ryby. Można też dzięki temu monitorować skuteczność zarybień, limitów, okresów ochronnych. No ale niektórzy myślą, że da się to robić 'na oko'. I dlatego mamy takie wody a nie inne.

Tu należy tez zauważyć, że gospodarka wodą no kill jest prosta i tania, ale jeżeli ryby się zabiera, to jest to już dużo wyższy koszt. I dlatego jak się chce oszczędzać, to trzeba z takich rzeczy jak rejestry korzystać. Ilu ichtiologów zajmuje się wodami w okręgu? Jest ich więcej niż jeden na 100 wód? Ale mowa o tych co to tylko robią, a nie pracują w jakieś patroszalni czy ośrodku zarybieniowym. Więc jeżeli cokolwiek naprawiać to jak robić to bez rejestrów? Walić zarybienia na ślepo i wywalac kasę?

Kolejna rzecz to co robi okręg. W 90% około to robienie rzeczy aby

600 000 rejestrów, założenie że do kompa dane z jednego rejestru wpisuje się średnio 20 minut = 200 000 godzin :8 godzin = 25 000 dniówek : 22 dni roboczych w miesiącu = 1 136 miesięcy : 11 miesięcy pracy = 103 etaty. I to jest skala szaleństwa jakim są głupkowate rejestry w wydaniu PZW.
Złowiłem kiedyś przypadkiem ładną brzanę w rzece gdzie jest bardzo rzadka. Celowo wpisałem do rejestru i oczywiście ją wypuściłem. Nie została ujęta w podsumowaniu Okręgu.
Co roku na wodach PZW łowię ponad setkę karpi i kilkanaście amurów. Wszystkie wypuszczam. Wniosek? Do rejestru wpisuje się to co się zabiera, a to wcale nie stanowi o rybostanie. Błąd pierwotny rejestrów.
Na rzekach ichtiolodzy pobierają bardzo precyzyjne próby agregatami. Mają wówczas cały przekrój gatunkowy i masę. Wędkarze nie łowią strzebli. Jak masz takie dane to dopiero możesz wnioskować o sieci troficznej. I planować zarybienia/poprawę siedlisk.
PZW nie potrafił nawet utrzymać Parsęty więc nie potrafi zrobić na rzekach NIC. Wszystkie rzeki wędkarsko w gestii Wód Polskich z wielu powodów stwarza znakomite warunki do ich renesansu.

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 585
  • Reputacja: 393
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #149 dnia: 23.01.2022, 19:18 »
Wszystkie rzeki wędkarsko w gestii Wód Polskich z wielu powodów stwarza znakomite warunki do ich renesansu.

Wymień te powody.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.