Zobaczcie jak w życiu szybko się pewnie poglądy zmieniają. 2 lata temu kolega Dawid Moska pisał o tym, że nie wypuszczają miliarda smaków byle by ktoś kupił, a teraz już po 2 serie rocznie nowych przynęt wlatuja? Ile tam tych smaczków, tak luźno licząc to chyba z 20 widziałem. To chyba najlepsze podsumowanie tej marki
Są o wiele lepsze przynęty w tych pieniążkach na naszym rynku.
To nie poglądy, to dostosowanie do rynku, tak jak zauważył Apacz. Spójrz na rynek feederowy-zaczynając od wędek, przez kołowrotki kończąc na kulkach. Nowe malowanie, nowy design, nowa jakość, lepsza skuteczność, lepszy węgiel miliony skrótów 40T, 46T, HMC, HVF-marketing. Potem schodzi seria, nadwyżki w innym malowaniu kupuje mniej zamożna firma i pcha SUPER KIJ w średniej kasie. Zmielony pellet za 8 czy 11zł za kilogram w hurcie da Ci super zanętę o konkretnych właściwościach i wadze 1kg, pomimo to wędkarze bez problemu płacą 25 czy 30zł za kilogram markowej zanęty i pewnie jakby to na atomy rozbić to wyjdzie gorsza "jakościowo". Producenci i sklepy mają łowić nas, dopóki mam wybór i nikt mi nie narzuca-wszystko gra, raz na jakiś czas mogę wkleić stówkę czy dwie w testowanie nowości. Są firmy do których nigdy nie wrócę, a są firmy, z których co jakiś czas dobieram coś do swoich pewniaków.
Co do Osmo-mam kilka pudełeczek, bez jakiejś reweli u mnie, ale byłem świadkiem na zawodach, jak późnawą jesienią na drugim brzegu wody gdzie łowiłem były zawody, wpadały jakieś karasie i chłopaczek złowił karpia 11kg, był tak rozemocjonowany, że słyszał go każdy nad wodą, a potem dzwonił do kumpla i mówił "k.wa na aliena osmo go trafiłem, kumasz? Jedna kulka, jedna ryba i zawody wygrane". Ile w tym przypadku-nie wiem, teorii ilu tutaj nas każdy może mieć swoją..
Rynek i wędkarze zweryfikują. Jak siądziesz ze swoimi killerami nad wodą, obok Ciebie kolega z watersami firmy X, Ty zblankujesz, on połowi-myślę, że szybko w Twoim zasobniku pojawi się wafters X, choćby dla sprawdzenia. Pisałem już kiedyś o zawodach, które wygrałem, duża populacja jesiotra, każdy wiedział o tym, każdy nastawił się na śmierdząco, mielonki i inne cuda, a ja zdublowałem dwójkę słodkimi ananasami od McKarpia.
Woda potrafi różnie zaskakiwać, a właściwie jej mieszkańcy. Tydzień temu umieszałem sobie zanętę (robię własne kompozycje), pojechałem w sobotę i połowiłem jak w środku sezonu, karpie, karasie. W niedzielę powtórka, pojechałem zadowolony, że mam super towar-to samo miejsce, ta sama odległość, ten sam towar. 2x dłużej nad wodą-jedno branie, jeden leszczodont. Wniosek?Pogoda, rybie kaprysy, ciśnienie...można snuć jak z rękawa "dlaczego". Ale i tak lepsze od snucia jest przebywanie nad woda i testowanie. Zatem-testujmy i bawmy się tym, w końcu to dla nas
Ryby się łowiło na wiele przed Ringersem chocolate-orange