Trochę połowiliśmy, ale dzień był ciężki, Bart na dzień dobry trafił miejsce z rybami i przez pierwsze dwie godziny łowił sukcesywnie głównie karpie,a także wydłubał ładnego karasia. Lecz potem sytuacja zaczęła się zmieniać. Na miejscówce Bartka brania zaczęły stopniowo ustawać i straciły regularność, mimo donęcania.
Ja cały czas pracowałem nad swoją miejscówką i dopiero po ok 2 godzinach wszedł pierwszy misiek. Co ciekawe tego dziwnego dnia nie brały małe ryby. Brań było mało i ciężko było sprowokować ryby do brania. Najmniejszy karp jakiego złowiłem miał ok.5-6 kg. natomiast największy ok. 9 kg. Mozolnie testowaliśmy produkty Feeder Bait i mimo że nie był to rzetelny dzień na testy to udowodniliśmy że można na to połapać. Summa summarum obydwaj byliśmy zadowoleni z wyprawy. Na facebook'u na pewno pojawi się jakiś tekścik wraz z fotkami ale dokładnie kiedy to nie wiem, sesja pochłania cały mój wolny czas, a nawet i więcej
to chyba najmniejsza z moim niedzielnych zdobyczy, szerszy niż dłuższy