Wolałbym nigdy nie jechać do końca życia niż przebywać na tym pseudo łowisku zwanym pierunów
Ten sezon ciężko, choć w weekend będzie otwarcie pewnie. Dwójka dzieci (2.5, 4 miesiące) robi swoje.
Na fajną komercję mogę jechać gdy nie opłacam pzw. W tym roku opłaciłem dlatego komercja nie dla mnie. Może będę kilka razy gdzieś, zobaczymy, nie planuję ogólnie.
Poza dziećmi mam ogrom pracy po pracy w mojej pracowni. W tym tygodniu pewnie skończę i będzie ciut więcej czasu.
Dodam, że jak mam iść na 4h to nie idę. Dla mnie to bezsens, chyba, że przed pracą wstaję o 3:30 i do 9 nad wodą, wracam, śpię 2h i na 13 do roboty. Wtedy tak. Żona z dziećmi na cześć wakacji wyjeżdża z wawy i będę jak za czasów studenckich opuszczał to miasto na weekendy aby jechać do nich.
Cały tydzień będzie mój na ryby
Pierwszy tydzień będę spał po 14h na dobę, później startuję z łowieniem
Tak to w skrócie wygląda a, że mieszkam 60m od jeziora to jakoś sobię poradzę.
Elvis też tylko w tygodniu ma czas w wawie na ryby, więc on rowerem a ja burgmanem dojadę wszędzie moment