Dzisiaj po ponad 6 miesiącach wybrałem się na ryby, na pobliską komercję, aby odkurzyć sprzęt i umiejętności
Jest kwiecień i woda nie jest jeszcze taka ciepła, ale przy brzegu jest cieplejsza, gdyż jest płytko. Łowiłem zarówno na Metodę jak i na pellet wagglera w wersji przy brzegu, przy czym w bardziej kombinowany sposób, gdyż wędką 4.5 metra i ze spławikiem puddle chucker. Ryby dopisywały, trzeba było pracować aby mieć wyniki (nęcić pelletami i co chwila przerzucać zestaw). W pewnym momencie naszło mnie na testy, aby sprawdzić jak działa wafters 6 mm Ringersów, w kolorze pelletu, trudny do odróżnienia. Jako, że woda była jeszcze przejrzysta w miarę, to można było widać często zbliżające się ryby. Używałem gumek silikonowych z Drennana, które przebijałem hakiem nr 14 (Kamasan B911 F1), i na to nawlekałem pellet 6 mm. Działało to nieźle, więc skorzystałem z waftersów. Jakież było moje zdziwienie, gdy wiele karpi było nimi bardzo zainteresowanych, jednak żaden nie połknął 'pułapki'. Ryby rozpoznawały różnicę w jakiś sposób, aczkolwiek z bliska. Były głodne i rywalizowały o pokarm, mimo to nie przyhaczyłem żadnej. A waftersik bardzo podobny jest do pelletu, i przy haku z gumką nawet tonął. Później łowiąc bliżej platformy, około 4-5 metrów, zauważyłem, że karpie nie zawsze połykają pellet którym się nęci! Też są ostrożne i często je wypluwały lub zbliżając się w ostatniej chwili, dosłownie mając go przed nosem nie atakowały. Tłumaczyło więc to dlaczego trzeba sporo pracy aby wypracować rybę. Jednak wafters w ogóle nie działał. Natomiast kolorowych Solbaitsa - ryby raczej unikały (powodem jest nienaturalny kolor rażący) .
Więc w kolejnej fazie testów spróbowałem Metody, aby zobaczyć jak będzie się sprawdzać. Tu miałem podajnik hybrid z Prestona, ten nowszy. I ryby brały dość dobrze. Sprawdzały się wszystkie kolory plus ten o barwie pelletu z Ringersa. Działał też świetnie pellet 8 mm z FB.
Wnioski? Wg mnie przy czystszej wodzie ryby na tego typu komercjach lub zbiornikach z czystą wodą są bardzo podejrzliwe i nie dają się nabierać na waftersy, które nie są w pobliżu zanęty lub pelletu 2 mm jak w Metodzie czy zestawach karpiowych. Zawsze też obserwowałem, ze ryby nie chcą połknąć waftersa unoszącego się na powierzchni. Więc ryby połykają je raczej przypadkowo, przy okazji pobierania tego co jest w podajniku. Natomiast gdy woda jest mętna i nieprzejrzysta, sytuacja się zmienia. I tak właśnie było przy Metodzie, gdyż dno było wzburzone ruchem ryb, i te zasysały pallet 2 mm lub zanętę, przy okazji łykając waftersa. Tutaj kolor może pomagać.
Jakie są Wasze obserwacje tutaj? Czy macie wiele brań na przejrzystej wodzie korzystając z waftersów? Czy ich skuteczność rośnie przy nęceniu kukurydzą (podobny żółty kolor)? Niestety, ja miałem do czynienia z mniejszymi karpiami tutaj. Natomiast z innych wypraw łowiąc z alarmami, zawsze miałem słabsze wyniki z waftersami, no chyba, że żółtymi przy nęceniu kukurydzą.
Może komuś się to wyda banalne, jednak tutaj zadziwiające jest łowienie na zig-riga, gdzie karp połyka kawał pianki zawieszony w wodzie. Z dna jednak trudno aby coś takiego łyknął. Do tego zawieszony w toni najlepiej sprawdzający się kolor to czarny z tego co kojarzę. Więc ryba w pewnych warunkach daje się nabrać, w innych nie. A w moim przypadku pomimo iż wafters powoli tonął, żądna ryba się nie skusiła. Dlatego przy ponownym łowieniu na tego typu wodzie (przejrzystej)nie będę używał sztucznych przynęt jak waftersy, a naturalne, jak pellety. Moje najlepsze lata z Metodą to pellet pikantna kiełbasa 12 mm, i właśnie na przejrzystej wodzie, jak chociażby kanał Basingstoke. Waftersy zaś sprawdzają się przy wodzie o barwie zupy. Do tego obserwacje ze zbiornika irygacyjnego sprzed kilku lat też dały mi do myślenia. Ryba nie chciała kolorowych przynęt ale te naturalne, jak białe robaki. Tu ten wątek:
https://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=18128.msg487499#msg487499Tak więc wnioski są następujące:
1. Jeżeli woda jest przejrzysta lepiej chować waftersa w zanęcie/pelletach aby nie był 'wisienką na torcie'. Zgadza się to z resztą z tym co móœią brytyjscy wyczynowcy, że w przypadków podajników hybrid ilość brań gdy przynęta jest na dnie jako pierwsza, przykryta 'towarem', zwiększa się znacząco
2. Przy łowieniu większych karpi warto pokusić się o użycie waftersa o kolorze pelletu/zanęty aby ryba zassała całość i nie miała się czemu przyglądać. Większy karp przede wszystkim chce zassać całą kupkę zanęty/pelletów a nie przynętę, dlatego wafters nie musi go przyciągać swą barwą a raczej będzie odstraszał. Potwierdzają to też 'natychmiastowe' brania jakie są na łowiskach z większą koncentracją ryby, po prostu te zasysają nie przynętę a to co w podajniku.
3. Nęcenie kukurydzą i używanie żółtych waftersów czy dumbellsów powoduje zmianę podejścia ryby, wtedy można użyć przynęty jako tej widocznej. Tłumaczy to między innymi powodzenie dumbellsów ananasowych w moim łowieniu, gdyż praktycznie zawsze nęciłem kukurydzą. Więc ryba nie była podejrzliwa, ziarna kukurydzy zaś mają różne kształty, co tym bardziej utrudnia jej rozpoznanie z czym ma do czynienia.
4. Warto zawsze sprawdzać co lepiej działa i mieć waftersy (a nawet popki) w kolorze pelletu. Jeśli woda nie ma koloru zupy wręcz lepiej zacząć od nich (ja zawsze sprawdzałem różne kolory przyznam).
5. W podejściu karpiowym logicznym wydaje się zejście z wymiarem waftersa do minimum (można go okroić) z użyciem małego haka, np. nr 12 lub 10. Tu pamiętam jeden z programów Tight Lines na Sky Sports, gdzie jeden ze znanych karpiarzy pokazał swój najskuteczniejszy zestaw i jego koniec. Było to 4-5 ziaren sztucznej konopii na włosie z małym hakiem. On tak nęcił, że ryba odkurzała dno i zasysała to przypadkiem. Pamiętajmy, że to, na co złowił karpiarz celebryta rybę nie musi się pokrywać z prawdą
6. Skuteczność Metody może wynikać w dużej mierze stąd, że ilość pokarmu jaką tam mamy jest idealna aby ryba to zassała 'na raz'. Może więc być tak, że łowiąc na pakunki PVA lepiej jest nie przesadzać z ich wielkością, aby ryba miała jeden cel, co sprawi, że będzie większa skuteczność przy 'pierwszym ataku'. Bo pamiętajmy, że ryba może się skusić na przynętę po którymś tam razie.
W którym punkcie się mylę lub mogę mylić? Jakie są Wasze spostrzeżenia? Mam zamiar sprawdzać to w praktyce w tym sezonie i zobaczymy jak to wpłynie na ilość łowionych ryb