Mój kręgosłup docenił przejście ze stołeczka na krzesło Koruma. Ale choć to najlżejszy model i przypinany do plecaka, to jednak droga na łowisko już taka przyjemna nie jest. Przy czym tam, gdzie najczęściej łowię, mogę stawać na głowie, a i tak zawsze jest ryzyko, że stanowisko ktoś podsiądzie. A nawet jak wpadnę o 4 rano i jest jeszcze pusto, to o 8 potrafi przyjść przyjemniaczek, rozłożyć się tuż obok i zepsuć łowisko - wiadomo, spławik trzeba ustawić trochę z prądem, a tam już sobie łowca radośnie sterczy na brzegu. Nic to, że ma kilkadziesiąt metrów wolnego, gdzie mógłby spokojnie usiąść.