Proponuje w miarę możliwości opisać fakty jakie zapamiętaliśmy z pierwszych dni tragedii. Które może kiedyś mogą się przydać. Z mojego skromnego zainteresowania biologia i chemią (30 lat akwarystyki) sądzę iż im więcej czasu mija i im więcej produktów związanych z rozkładem substancji organicznej, tym coraz więcej może pojawić się kolejnych wątków. Jak na przykład kolejne sinice. Lub ocena zrzutów z kopalni jako czynnika pozytywnego, kiedyś sól i podmiana wody była często zalecą i skutecznym sposobem na wiele chorób ryb akwariowych.
Tak więc z mojego podwórka:
3 sierpnia, Odra Klucze jakieś 6 km powyżej Głogowa, godzina 15-21 - woda kryształ, ryby brały jak wściekłe, widać żerowanie różnych roczników.
4 sierpnia, to samo miejsce, godzina 9-13 - woda trącona, poniesioną z 40 cm, spłynęły 3 barki. Zero brań, widoczny jeden przytulony kleń.
5 sierpnia, Odra jakieś 20km powyżej Głogowa, godzina 18 (jeszcze nie wiedziałem nic o za truciu ryb w Oławie i porannym w Głogowie -woda buro brązowa. Duże zachmurzenie, przelotny 15 minutowy deszcz. Pojedyncze martwe, raczej świeże boleniki, ukleje i kielbie. Kontrola PSR Wrocław, którym zgłosiłem fakt, że coś się dzieje - bez szczególnej reakcji (tak jakby nic nie wiedzieli). Dopiero telefon ojca o godzinie 19 i sprawdzenie internetu pokazało co się dzieje tuż powyżej Głogowa (Klucze, Widziszów - na zdjęciach także świeże i dopiero konające ryby). Dopiero zaobserwowałem, że woda dziwnie spokojna a średnia ryba chodząca pod wierzchem to raczej łapie powietrze. Na brzegu i kamieniach klejący nalot o chemicznym zapachu. Trudny do usunięcia z rąk.
Tak mnie naszło, że chyba jedynie sensowne byłoby przebadanie osadów jakie zostały na brzegu. Jednak zapowiadane na weekend deszcze zniweczą taka możliwość.
Wysłane z mojego M2101K9G przy użyciu Tapatalka