Kotwic, teraz ja mogę napisać, że piszesz bzdury.
Wdajesz się w dyskusje gdzie możesz krytykować, szkoda, że mało jest takich gdzie chcesz zabłysnąć sugerując rozwiązania. Narzekać i ciagnąć w dół każdy potrafi .
Piszesz o prawie z lat 60tych, czyli z czasów Gomułki, ja natomiast z czasów gdy była już 'wolność'. Takie uogólnianie zazwyczaj pojawia się tam, gdzie brakuje argumentów, mógłbys się postarać o coś innego
Ja bym chętnie widział większe zarybienia w Polsce.
A jaki w tym problem? Wystarczy uzasadnić ekologicznie i ekonomicznie takie działanie, znaleźć sponsora i mentora, a czyn zrealizowany będzie.
„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7, 7)”
Jeżeli należy się do PZW, to oni powinni zarybiać bardziej. Nie wiem czy powinno się o to prosić, zwąszcza jak sie jest szeregowym wędkarzem, który nie wszystko rozumie. Sam pokazywałeś, że wędkarze zabierają więcej niż powinni, przez co zarybienia są zbyt małe. Czyli jak, trzeba iść poprosić prezesa okręgu aby zarybił więcej, czy może księdza? Znowu widzimy jakie to wszystko proste...
A może w IRŚ będziecie szukać rozwiązań zamiast robić same badania? 'Szukajcie a znajdziecie!' My wędkarze będziemy kołatać, wy naukowcy zaś znajdujcie, co?
Jeżeli rybak bez wędkarzy mógłby świetnie łowić i zarabiać kasę, to nie zależałoby mu na sprzedaży pozwoleń wędkarskich, wręcz nie chciałby tego robić. Jeżeli jednak to robi, to jak dla mnie jest to znak, że łowi on co najmniej tyle samo co wędkarze, i ci nie są dla niego utrapieniem, lecz korzystnym zjawiskiem.
Głupoty piszesz.
Zauważ, jakie larum się dzieje, gdy ktoś podnosi opłatę za pozwolenie na połów ryb.
Zobacz, jaki jest krzyk i udowadnianie, że wędkowanie powinno należeć się każdemu, wręcz za darmo.
Że skoro ktoś płaci, to może żądać ryb, żądać pomostów, żądać tanich zezwoleń itd.
Rybak (lub dowolny użytkownik wody) idzie na kompromis, pomiędzy jego pomysłem na życie, a udostępnieniem wody do celów ogólnodostępnych. Nie ma problemu by iść drogą ugodową, ale nie ma też kłopotu, by wędkarzy wykluczyć lub ograniczyć na konkretnej wodzie.
Wow, a to mi wytłumaczenie! Czyli rybak to taki altruista, który podzieli się z innymi, rozumiem, głodnemu da jeść, spragnionego napoi. Bo umrę ze śmiechu. Przecież to jest biznes. Na Mazurach wody są w posiadaniu PZW, więc rybak nie ma raczej jak zakazać dostępu wędkarzom. Jeżeli gdzies ktoś nakazałby mu się wodą dzielić, zawsze można walnąć ceny zaporowe...
Ale idąc tym tropem - skoro wędkarz łowi więcej niż rybak, trzeba podnieść cenę za pozwolenie na wędkowanie, jeżeli zaś łowi mniej niż rybak... no właśnie! To wtedy zabiera on za dużo a nie wędkarz, to on jest wspólodpowiedzialny za spadek wydajności z hektara, w takim samym stopniu jak wędkarz właśnie a może i bardziej.
Odpowiedz też, skoro szczupak to główna ryba poławiana przez wędkarza, dlaczego wiedząc, że jest takowa presja wędkarska nie rezygnuje się z jego odłowów? Dlaczego rybak nie da mu spokoju? Przecież przytulił kasę z pozwoleń! No i jak się mają do tego Wasze prace naukowe? Sugerujecie tutaj coś, może jakieś badania były robione?
No i jeszcze jedno - po wpisie Gregorio, który na kutrach pracował i swoje widział, chciałbym abyś poświadczył, że rybak śródlądowy to całkiem inny typ człowieka niż rybak morski. Pomimo tego, że ma kilka razy mniej kontroli i kilka razy więcej okazji do oszustw, to nie robi on przekrętów i o wody dba, co najmniej tak dobrze jak rybak niemiecki, na pewno zaś lepiej niż brytyjski.
Kotwic, nie odpowiedziałeś na wcześniejsze pytania, wybierasz sobie ciekawsze kąski tylko aby dowalić - bo teraz już tylko dowalasz. Może się zepniesz i odpowiesz na pewne kwestie, bo jak na razie kreujesz się na kogoś, kto wszystko widział i wszystko wie, ale dlaczego jest w Czechach dobrze a w Polsce źle , odpowiedzi nie zna i wije się jak piskorz aby nie odpowiedzieć. Ja myślę zresztą, że taka odpowiedź mogłaby podważyć połowę rzeczy o których tutaj wcześniej pisałeś. Ale to ja się czepiam i to ja nie mam informacji. W UK jest dwa razy więcej rybaków śródlądowych niż w Polsce, jak mogę temu zaprzeczać???
Jak na razie stwierdzam, że jesteś obrońcą rybactwa a nie przyrody. Tej drugiej bronisz wtedy, kiedy jest to wygodne. Układasz wszystko tak, aby pokazać, że wędkarz jest winny, kormorany, strefy beztlenowe. Zaś ratunkiem jest rybak jedynie, i jego altruistyczna i pozbawiona chęci zysku postawa. Sorry, ale ja tego nie łykam. Jakoś nie trzyma się to wszystko kupy. Za cholerę nie chcesz dostrzec tego, że wędkarskie zagospodarowanie wody ma sens, jednak trzeba pewne rzeczy pozmieniać. Jak choćby w samym kierownictwie PZW, którego tak broniłeś. No ale tak, to przecież poniekąd Wasz dobrodziej na Mazurach...
W tym wszystkim ja mogę śmiało zapytać, dlaczego uważasz, że wędkarze są winni? Wytłumacz mi dlaczego to, że chcą łowić duże ryby jest złe? Dlaczego nie robić tak aby dostarczyć im to co chcą? I dlaczego szukanie rozwiązań i alarmowanie nie jest czymś co należy do Waszych zadań, w IRŚ! Skoro chronicie przyrodę, opracowaliście wiele programów, to dlaczego nie zrobić tego w bardziej konkretny i skuteczny sposób? Czy to RZGW i ich ichtiolodzy mają takie rozwiązanie znaleźć, czy też fachowcy z Ministerstwa Środowiska?