Witam wszystkich.
Wszystkim forumowiczkom- forumowiczom gratuluję wyników z nad wody.
I ja wyskoczyłem na

, ze swoją Żoną.
Ochaby rozdział 4.

Jadąc na łowisko dostałem info od
Tomasz 38, iż na łowisku będzie Denis z Drevera (sklep wędkarski Sosnowiec).
Te same informacje chciał przekazać mi Patryk,lecz ciężko było się zdzwonić.
Z tego miejsca pozdrawiam serdecznie Denisa ,fajnie było skrzyżować kije.
Dziękuję Patrykowi , Toaszowi 38 za info.

Warunki atmosferyczne na łowisku jeśli chodzi o Rybki były katastrofalne. Lampa od piątku do niedzieli 33°C!!!!
Wiatr północno - wschodni.
Ciśnienie 1019hPa!!!!
Pierwsza łódka poszła z zestawem ok 13:50.
Dopiero ok18 odezwał się sygnalizator. Delikatnie swinger w górę poszedł,i Rybka powoli zaczęła wysnuwać żyłkę z rolki młynka.
Branie amurowe w większości przypadków były to "Spinki".
Do soboty nic. Na innych stanowiskach pojedyncze Rybki wyjęte.
Tak, że ta informacja dała mi tyle, że to nie u mnie jest problem.
Robiłem dosłownie to samo,orka nad wodą.
Lampa w sobotę mnie wykończyła. Sobotnim późnym popołudniem w gości zawitał do nas Shrek. Z zimniutkimi lodami


. Dziękuję Patryk. Nim Patryk przybył skorzystałem z czasu bez brań i pospałem od wczoraj 3,5 h

.
Wystarczyło na działanie do niedzieli 4rano.
Wczesny wieczór też nie przyniósł kompletnie nic!!!!!
Dopiero godzina 22:25. Rolka prawej wędki.
Hol spinka.
22:30. Rolka środkowej wędki. Hol bardzo delikatny. Obcieram pot z czoła.
Jest,z uśmiechem na twarzy oznajmiłem Żonie, która dzielnie dzierżyła w dłoni podbierak. Mówię jakieś 10-12kg.
Waga pokazała 14,5kg.
Pięknie pomyślałem. W końcu odpaliło.
A czemu ?!
Chwilę później nim 2 zestawy które wyjęte zostały z wody, odezwała się trzecia "karpiówa" a jak!!!!!
Zameldował się "Paskudek" , "Pinokio" . Uw gość miał 9,5kg. Do 4 rano były jeszcze 2 brania (1 rolka, drugie swinger przy kiju, przytrzymanie).
W obu przypadkach na 0.




Dość, dość. Po 4 wywiozłem zestawy jeszcze raz i poszedłem na upragniony odpoczynek.
Do 9 rano bez piku.
Po kawie i śniadaniu ( jak pięknie mieć Żonę ze sobą na rybach

).
Dziękuję Ci.
Wywiozłem zestawy ponownie ok 10 rano, dziś w niedzielę. Międzyczasie pożegnałem się z Denisem. Gratuluję wypadu. Denis swój chłop.


Ok godziny 13 zwinąłem prawy zestaw, kończąc przygodę na Ochabch.
Odkładając wędkę do pokrowca, środkowy zestaw wystartował z "hardcorową pompa"

.
Hol po spinkach poprzednich prowadziłem bardzo delikatnie. Na tyle,że już w odległości ok 15 metrów od brzegu pokazał się, pierwsze hausty atmosferycznego powietrza połknął,co dało mi nadzieję iż walka nie będzie długa.
Pięknie wybarwiony Karp Pelnouski ,tak na złoto. Cudo!!!!!
Zła passa trwała niestety dalej. Żona podbierak miała już w wodzie.
Naprowadzając dżentelmena do kosza , zbrakło 20-, może 30cm .
Wystrzał ciężarka 80g !!!!
Przeleciał metr od głowy mojej Żony.
Masakra

.
I w tym momencie zakończyłem łowienie.
Stanowisko nr 5 miało w sumie 6 ryb. I ciekawostką jest to , że oni siedzieli od środy


.
Wypad mega!!!!! Mimo iż Rybki nie współpracowały.
Towarzystwo Żony Bezcenne.
Po 14 z minutami pożegnałem wodę, właścicieli.
Kolejny atak we wrześniu.
Pozdrawiam


Ps: Parę fotek oczywiście









Wysłane z mojego Redmi Note 9 Pro przy użyciu Tapatalka