Cthulhu, gratulacje, ja od ponad roku się wybieram na miętusy i jeszcze się nie wybrałem
Mrożone uklejki czekają, chyba mnie Twój wyjazd zmobilizuje i odwiedzę swoje stare miejscówki.
Ps. Może kojarzysz taką małą rzeczkę Kisielina, latem zeszłego roku, gdy prawie wyschła znalazłem na jej brzegu padniętego miętusa pod pół metra. Rzeczka którą można miejscami przeskoczyć. A odcinek w Lasach Radłowskich to bajka, menadry, korzenie, podmyte burty. Tam dopiero muszą być miętusy!