Łowiłem na kilkunastu wodach należących do prywatnych gospodarstw rybackich, położonych w Wielkopolsce, na wybrzeżu i Kaszubach i wiem, że ....nic nie wiem
przewrotnie to ująłem bo niektóre z tych jezior były "wyczyszczone do zera" na jesień, niewodem, inne z kolei były dość rybne. Regulaminy, które tam obowiązują są wzorowane na PZW, wręcz są odwołania wprost, że obowiązuje RAPR. Natomiast ciekawe doświadczenie miałem ostatnio na pewnym łowisku komercyjnym. Samo łowisko prześlicznie położone, wśród lasów, pagórków, takie leśne jeziorko (3ha), żadnych płotów, ogrodzeń, siatek, trawka wkoło i morze tataraku. Na samym łowisku umiarkowana presja wędkarska, kilku wędkujących. Wiem, że niektórzy nie znoszą łowisk komercyjnych, bo kojarzą im się wyłącznie z przysłowiową dziurą w ziemi, czy też wanną z karpiami albo wrzuceniem widelca a 3 pstrągi same się nabijają ale tamto łowisko zupełnie nie pasuje do tego stereotypu. No dobra, ale co z rybami? No były, ba! były bo się pokazywały. Łowiłem tam wraz dwoma kolegami przez 3 dni, z przerwami i po tych 3 dniach to zeszliśmy we trójkę na tarczy, jedno zacięte branie, ale poszła ryba w zielsko i tyle ją widziałem (z doświadczenia wiem ze był to karp, 4-5kg). Łowiliśmy na metodę, na tradycyjny koszyk, na spławik, łowiliśmy na mini kulki, pelety, robaki takie i siakie i kukurydzę, na mielonkę, dumbelsy, no nie wiem sam co jeszcze mógłbym tam podać, nawet na żelki z biedronki próbowałem i .....nic, a ryby były i się śmiały, co 10 minut wielki plusk oznajmiał Pana Karpia rechotającego nam w nos...zanęty polskie i z Sonu miał za nic, a konopie mu nawet nie pachniały, żadnego skubania, wąchania, zeeero! Ryby tylko wyskakiwały i się śmiały,
adiós
taka to może być też komercja...na odchodne spytałem właściciela łowiska jakim peletem podkarmia te ryby, bo wędkarze niespecjalnie tam nęcili, mała presja, a ryb dużo, i jeść się im chce
na co on odpowiedział, eee, no pelety to za drogie, na zimę to sypnę, by miały trochę tłustego a tak to ziarnem, jak to ziarnem? spytałem naiwnie, no ziarnem odpowiedział, pszenicą, dalej brnąłem...eeee, nie-odpowiedział, pszenica to za droga...żyto im sypię, żyto....