Witam

Wczorajsza dyskusja dotycząca wędki dedykowanej do metody "Bomb Feeder" wywołała spore emocje związane z samą charakterystyką tej techniki i jej adaptacjami w zależności od pory roku. Warto więc w osobnym wątku omówić ten temat, gdyż są na tym polu pewne nie domówienia, czy wręcz temat nie jest w ogóle znany.
Feeder Bomb z racji filmów na youtube może się kojarzyć, podobnie jak np. pellet waggler z metodami których używa się głównie w porze letniej, w trakcie intensywnego żerowania ryb. I choć nie zaprzeczalnie jest ona wówczas piekielnie skuteczna, to w błędzie jest ten kto sądzi, że jest to jej prime time, a resztę roku ma leżeć w szafie i się kurzyć!

Bomb Feeder co do zasady, jest taką samą techniką gruntową jak każda inna. Jej główny atut to prostota, w zasadzie można by rzecz, że prościej się już nie da łowić z gruntu. Jeśli więc techniki takie jak method feeder, pellet feeder, czy zestaw z koszyczkiem (o zgrozo w pewnych kręgach zwany górnolotnie "klasycznym") posiadają swoje zastosowanie na zimne wody, to czy bomb feeder w czymś się różni? Oczywiście, że nie! Jedyna różnica jest taka, że w każdej wcześniej wymienionej technice dostosowujemy się wielkością koszyczka do pory roku i aktywności ryb, a w przypadku bomb feeder robimy to po prostu częstotliwością strzelania procą oraz zawartością mieszka

Skoro przy zawartości mieszka jesteśmy, warto obalić kolejny mit dotyczący bomb feeder. Otóż łowiąc tą techniką nie trzeba skupiać się wyłącznie na podawaniu pelletów, a zastąpić je można dowolnym innym partykułem. I tak bomb feeder można używać strzelając procą robakami martwymi, kukurydzą, pociętymi rosówkami, czy kawałkami krewetki.
W odróżnieniu od pory letniej, od późnej jesieni do późnej wiosny trzeba przeciągnąć wajchę o 180 stopni i kompletnie odmienić styl wędkowania. Latem nęcimy pozytywnie, budując łowisko i sprowadzając w niej ryby. Teraz trzeba nęcić negatywnie, i szukać aktywnie ryb.
Wędkowanie warto rozpocząć od bliskiej lini, by stopniowo przenosić się w głąb zbiornika. Pół mieszka pelletów, czy kukurydzy to dobre wyjście. Taka ilość nie przekarmia ryb, ani ich nie odstrasza. Daje natomiast jasne wskazania czy ryba jest w łowisku i czy pobiera pokarm który jej fundujemy.
Drugim sposobem jest aktywne zwiedzanie zbiornika. Prostota tej techniki sprawia, że w zasadzie potrzeba jest wędka, proca, pudełko jednej przynęty/zanęty i coś pod tyłek. W tym układzie wędkarz jest bardzo mobilny i wobec zmniejszonej frekwencji nad wodą, w ciągu kilku godzin jest w stanie sprawdzić kilka-kilkanaście miejscówek nad wodą, żonglując nie tylko dystansem ale i głębokością na jakiej szuka ryb. Fajna opcja, prawda?

Żeby nie było tak różowo, to nie jest technika pod każdą wodę a raczej pod konkretne i dość specyficzne. Przede wszystkim mowa o wodach nie dużych, i takich gdzie z brzegu w perspektywie 30 metrów (realny maksymalny dystans efektywnego zarzutu bombką i strzelania procą w punkt) mamy dostęp do zarówno płytszej jak i głębszej części zbiornika. W przypadku wód komercyjnych, gdzie zbiornik ma stałą głębokość i równe dno warto użyć bombki dostosowując się do warunków atmosferycznych. Warto na takich wodach w okresie zimowym ustawiać się przodem do ciepłych wiatrów (zachodni i południowy) a tyłem do zimnych (północny, wschodni). Ryba będzie albo podążać za korzystnym wiatrem w naszym kierunku (pierwszy przykład) albo uciekać przed nim w okolice brzegu płynąc nam niejako pod nogi (drugi przykład). Warto też obserwując wodę wybierać te miejsca które w ciągu dnia pozostają najdłużej nasłonecznione.
Warto otworzyć umysł na inne przynęty. W okresie zimowym warto spróbować podejść okonia na bombkę poprzez używanie np. kawałków rosówek czy krewetek. W kontekście aktywnego leszcza czy płoci żółta kukurydza świetnie widoczna w czystej wodzie będzie dobrym wabikiem, natomiast w poszukiwaniu leniwych karpi czy linów warto używać pelletów typu feed w rozmiarze 6-8 mm które ryby te znają i ciężko im będzie się oprzeć gdy dostaną jedzenie pod nos.
By efektywnie łowić tą techniką okrągły rok warto zaopatrzeć się w sprzęt oferujący zarówno delikatne szczytówki, jak i te mocniejsze. Najczęściej producenci określający wędkę jako "bomb" właśnie taki wachlarz szczytówek dostarczają wędkarzowi. Np wędka Map Paraboliź Ultra II Bomb w długości 10 ft posiada szczytówki od 0,5 oz do 1,5 oz. Z racji że do tej wędki używa się głównie miękkich i krótkich wędek tzw pickerów, praktycznie każda będzie posiadać zbliżone wartości szczytówek. Sam kij dobrze by był paraboliczny, gdyż ułatwia to hol i pozwala skutecznie amortyzować agresywne odjazdy ryb w okresie letnim. Zimą ryba wyraźnie jest delikatniejsza i bardziej wycofana, dlatego szklana 0,5 oz potrafi dać nam obraz sytuacji monitorując każdą ocierkę która odpowie nam czy znaleźliśmy miejsce stagnacji ryb. A to najtrudniejsze zadanie zimą!

Wracając do meritum, zachęcam wszystkich do odważnego stosowania bombki przez okrągły rok, z zachowaniem pewnych zasad które mogą wyraźnie przekuć się w lepsze wyniki. Metoda ta poza prostotą jest bardzo skuteczna i dyskretna. Powodzenia!