Ten John Wilson ma 1.75 lb ale 3 szczytówki (nieopisane), plus tzw. dopałkę, dzięki czemu można mieć kija 3.30 lub 3.90 metra. Dlatego go kupiłem, bo można nim kombinować na mniejszych rzekach, można teź wydłużyć kija. Na takiej wodzie jak na filmie, był idealny, bo lepiej mieć wyźej wędkę i mniej żyłki w wodzie, zaś łatwiej się łowi klenie, które ściągają do brzegu i kryją się tam, tu dłuższy kij pomaga je 'wyciągać'.
A co do łuku. Łowi się w ten sposób, że po zarzucie, dajemy kilka metrów żyłki (jak ciężarek jest na dnie), w zależności od uciągu i odległości. Tworzy się łuk, dzięki czemu zestaw łatwiej się zakotwicza i nie przesuwa w stronę łowiącego. Brania są widoczne w normalny sposób. Przy próbie napięcia żyłki, zestaw zazwyczaj ściągany jest do brzegu. Dlatego mając na przykład lżejszy koszy, większy łuk pomoże go zatrzymać. Łowiąc w nurcie trzeba rozumieć, że koszyk który przesuwa się do brzegu, wysypuje swą zawartość, która przesuwa się wzdłuż linii, na której nie ma przynęty. Można w ten sposób mieć najlepszy miks i przynęty, a mało lub w ogóle brań. Dlatego zatrzymanie koszyka w miejscu po zarzucie to podstawa. Jak skoczy raz czy dwa szybko po opadnięciu to jest spoko.
Ważna też jest waga koszyka. Jak ktoś łowi brzany z koszykiem 150 gram i przyponem 150 cm to ma ciężką przeprawę, jak jeszcze samemu trzeba podbierać ryby to jest koszmar. Dlatego używając lżejszego zestawu upraszczamy sobie wszystko. Im lżejszy koszyk lub cieżarek, tym lepiej też z braniami.