Hej. Wiem że w wielu wątkach się różnimy, mamy skrajne zdania, ale chciałbym tutaj napisać o swoim pomyśle i proszę o wsparcie i merytoryczną dyskusję.
Na początek tylko jedno założenie:
Cel - myślenie i pozytywne rozwiązania. ( w innych wpisach i tak jest zbyt dużo różnic które pokazują całą problematykę).
Przez naszą dyskusję reaktywowałem w sobie pomysł na zarządzanie wodami, na uzdrowienie jej i zrobienie czegoś fajnego poniżej postaram się coś mniej więcej opisać aby przybliżyć mój pomysł.
1. Podmiot, organizacja - dlaczego fundacja a nie stowarzyszenie? Ano dlatego, że fundacje może założyć jedna lub więcej osób, a w stowarzyszeniu na starcie musimy mieć bodajże 15 członków. Fundacja także lepiej kojarzy się z samym przekazem - można łatwiej otrzymać darowiznę niż w stowarzyszeniu. Nie trzeba także narzucać składek członkowskich, dla tych co chcą działać w formie wolontariatu np. na rzecz pilnowania wód, gdy fundacja będzie w ich posiadaniu.
Różnice są niewielkie pomiędzy fundacją a stowarzyszeniem, ale organizacja fundacji i jej zarządzanie jest łatwiejsze mimo wszystko.
2. Cele fundacji - jak dla mnie dwa główne.
I. Edukacja, nauka o wodzie - miejsca szkoleń - środowisko dzieci i młodzieży, koła wędkarskie, inne. Za kilka dni mam spotkanie z doradcami w centrum szkoleń, powiedzieli że pomogą ale muszę mieć sprecyzowany jasno cel na co chcę te dofinansowania UE- więc źródło finansowania pewnie się znajdzie. Będę chciał się wspierać w tym przypadku naukowcami, bo skąd wziąć gotowe opracowania jak nie od nich lub poprosić, za opłatą oczywiście o opracowanie zagadnień związanych z wodą?
II. Woda - dzierżawa wód od RZGW - wszystkie działania związane z uzdrowieniem takiej wody, wymyślenie takiego regulaminu i zasad nad wodą aby była ona zachętą dla wędkarzy oraz osób chcących się czegoś nauczyć nad wodą. Jak dla mnie nie ważne gdzie będzie ta woda tylko kto będzie się nią opiekować, patronat będzie miała fundacja, a wolontariusze będą ją chronić i się nią opiekować, zarybiać, pilnować porządku, będą walczyć z kłusownictwem, organizować pokazy, zawody etc. To od ich pracy i samodyscypliny będzie zależało jak dana woda będzie obficie obdarowywała ich w następnych latach, a problemów będzie sporo, chociażby walka z kłusownictwem czy też nieetycznymi wędkarzami, osobami które muszą zrozumieć, że nie tylko zabieranie ryb jest problem, ale też to co do tej wody wpuścimy w zanętach i śmiechach do wody i nad samym brzegiem.
Ma na takiej jednej wodzie powstać "przedsiębiorstwo samofinansujące się" czyli w zamian za składki opłacane z wody pójdą zarybienia. Do tego na danym rejonie naprawdę potrzeba tylko kilka osób aby to ogarnąć. Wzorem niech będzie stowarzyszenie "Czarne" które 16 lat sobie jakoś radzi z własną wodą i nie ma tam jakieś dużej filozofii, działają tam osoby które chcą, pilnujemy sami siebie, Ci co coś robią mają zniżki w składakach jeśli np. 2 razy w roku przyjdą na sprzątanie wód itd itp. itp.
Od środków uzyskanych przez fundację będzie zależało ile tych wód będzie, bo na start aby wziąć jedną wodę trzeba mieć trochę kapitału, resztę da się zorganizować.
Pomysły jak to wdrożyć w życie na tą chwile zostawię dla siebie - bo jeśli mam to zrobić sam, to będę musiał zbudować swoją "platformę" a nie chcę i nigdy nie chciałem być konkurencją dla SiG - więc mam cichą nadzieję mimo niewielkich różnic z prowadzącym, uda mi się to tutaj z Wami jedna zbudować