Zakup nowej żyłki nie zrujnuje Cię finansowo więc nie warto ryzykować. Haczyki jeśli nie zardzewiały to nie ma sensu wyrzucać. Reszta to chyba oczywiste 
Tutaj nie chodzi o ruinę finansową, bo gdyby tak było to nie pchałbym się spowrotem w wędkarstwo bo już któryś tysiąc na to w swoim życiu wydałem i wiem że to nie do końca tanie hobby, a że miałem dłuższą przerwę, a cześć akcesoriów które przetrwały próbę czasu (albo nie przetrwały, to się jeszcze okaże) są nowe/nieużywane to szkoda byłoby mi je tak po prostu wyrzucić.

Pozdrawiam
Witaj ponownie
Żyłka będzie spoko, zwłaszcza, że nawijasz to co na wierzchu szpuli jako pierwsze, po 30-40 metrach żyłka powinna mieć już normalne parametry. Gorzej byłoby jak używasz szpul 100 m, i zwłaszcza cieńszych średnic..
Cześć Luk, cieszę się że forum nadal funkcjonuje, bo jednak jest to miejsce które mnie w pewnych aspektach życia kształtowało, dało dużo wiedzy i możliwości, więc z radością tutaj wracam i Was czytam. Do nadrobienia mam sporo, do przypomnienia sobie w praktyce pewnie też, ale woda zweryfikuje czy nadal "mam to coś"

Żyłki które były nawinięte na szpule kołowrotków już usunąłem, bo jednak miały kontakt z wodą i pewnie pod rybami też pracowały, więc tutaj raczej bez dyskusji. Ale mam jeszcze przypony, haczyki, plecionki i pewnie jakieś żyłki na szuplach które kontaktu z naturą nie miały, więc najwyżej spróbuję i mam nadzieję że się denerwować nie będę przy pierwszym wypadzie nad wodę
