Zgadza się. Wszyscy społecznie pracują, a podniesienie diet o 40% to tak tylko sobie zrobili bo nie biorą nawet grosza że skarbonki PZW. Wszystko idzie na zarybianie i utrzymanie wód. wsz3dzie jest czysto , pięknie , a ryb tyle , że same do siatki wskakują.
Jak chce rybę zjeść to idę do sklepu. W Anglii jestdrożej , ale zarobki też inne.
Piszę na luzie, więc traktuj jako wymianę zdań a nie jakąś rozróbę

Nie zgodzę się z takim stawianiem sprawy, a już najbardziej z zestawianiem zarobków w Anglii i Polsce. Emerytom tu jest ciężko, świadczenia emerytalne nie są wysokie i starszych wędkarzy wcale na wiele nie stać. Zwłaszcza jak się widzi jakim sprzętem łowią, jakie mają kosze czy siedziska. Bieda z nędzą bardzo często! Ja łowiąc brzany łowię na wypasie, mam wiele koszyków, spomba rzecznego, kilka wędek, dobre kręcioły, dwa podbieraki, kulki, pellety, konopie, alarmy etc. Emeryta zazwyczaj na to nie stać, dlatego częściej łowią spławikiem lub z tańszymi ciężarkami. A to właśnie emeryci stanowią połowę wędkujących w UK. Tutaj paczka kasterów mała to 4 funty, gdzie chleb w sklepie kosztuje 1.5 funta, litr paliwa tyle samo. Dla nich kupno białych, kasterów i konopi to jakieś 10 funtów, a gdzie tu jeszcze inne rzeczy, jak kukurydza, przynęty, kulki etc.
Sprawa dotyczy podejścia. Zerknij na Czechy, kraj jak Polska, ale tam jest znacznie więcej ryb (dla wielu w Polsce wręcz każdy zbiornik jest jak komercja) ale i podejście inne. Między innymi praca nad zbiornikami jest obowiązkowa lub ekwiwalent kasy, do tego są kontrole i się nie patyczkują z ludźmi jak u nas. I jest to proste, albo się dba i ma, albo jest syf i malaria. U nas może być dobrze, ale wędkarze nie potrafią działać.
To nie związek jest problemem ale sposób działania i podejścia wędkarzy. Jeżeli nie potrafimy wymóc przestrzegania statutu przez włodarzy, nie prześwietlamy ich działalności i nie rozliczamy (co jest podstawą dobrego działania stowarzyszenia), to czyja to wina? Tylko i wyłącznie nasza!
Prosta sprawa, uważasz, że jak Polskie WOdy lub państwo przejmie zarządzanie zbiornikami, to będzie lepiej? Moim zdaniem nie, będzie gorzej, zwłaszcza jak nie będzie kontroli, a dziś większość z nich robiona jest przez SSR (które zniknie jak rozpadnie się PZW). Ważne aby działać pod wszystkich a nie pod daną grupę, każdy okręg ma tyle wód, że da się zadowolić zdecydowaną większość. Niestety rządzą dziady, nauczone chapania i kupowania sobie za kasę wędkarzy poparcia, które potrafią wygrać z jednostkami lub grupami wędkarzy, bo większość ma te sprawy w doopie.
I tego podejścia właśnie nie rozumiem, jest syf, mamy syf i nie chcemy z nim skończyć, choć ciągle na niego narzekamy. Dla nie to jakieś 'wadliwe oprogramowanie', bo to raczej nasza domena. Tak zdewastowanych wód jak w Polsce nie znajdzie się w innych krajach Europy, nawet Białorusi czy Ukrainy. Zaś potencjał wód czeskich czy niemieckich, gdzie jest spora gęstość zaludnienia to w porównaniu do nas eldorado. I nie trzeba wcale lepszego prawa, wyższych wyroków sądowych. Związek sam może ogarnąć sprawę kontroli nad wodami, poprzez silną straż wędkarską (niekoniecznie musi to być SSR). Dlaczego nie ma na to zgody? Bo większość wcale nie chce kontroli, lepszych przepisów. Mamy tu do czynienia z sytuacją, gdy ktoś chce zjeść ciastko i je mieć jednocześnie. Ale tak się nie da. Chcemy rybnych wód musimy mieć odpowiednie działania, prace jak i pilnowanie porządku, czyli silne kontrole.