Czy naprawdę uważacie że ryba lepiej lub gorzej reaguje na podajniki Drennana, Prestona, Mikado, Jaxona, Guru czy inne? Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli wszystko jest prawidłowo zrobione i odpowiednio zaprezentowane, to czy będzie to podajnik za 15 zł czy 5 zł, rybie naprawdę wszystko jedno, a co do łączników to podobnie; można używać, fajna sprawa, ale można też krętlik czy, jak kolega napisał, krętlik z agrafką.
Zależy jak i co łowisz. Jeżeli uważasz, że podajniki Browninga kupowane z kompletów po 4 plus foremka są takie same jak Preston, to zobacz gdzie jest żebro środkowe, i co istotne - ile zabierają zanęty po nabiciu. Już w tej kwesti robi się przepaść. Bo rybie podajnik nie robi różnicy, ale ilość towaru i sposób prezentacji przynęty tak. Teraz - używając takich przynęt jak dumbellsy czy waftersy, możemy zamiast pushstopa, użyć bagnetu lub gumki. Tutaj prezentacja ma znaczenie, wielkość przynęt również. Jak dla mnie zmiana przyponu przy użyciu krętlika, to koszmar, zwłaszcza jak wcześniej mieliśmy rybę i się nam węzeł zacisnął. Jak jest zimno i wieje, to już w ogóle jest katorga.
Teraz sama foremka. Jeżeli używamy silikonowych, to przy dużych podajnikach jest jeszcze wygodnie, ale przy małych zaczyna się mordęga. Foremka z przyciskiem - czysta przyjemność, podwójne nabijanie to bułka z masełkiem.
Kolejna rzecz- idealnie spasowany łącznik w Prestonie. Mówta co chceta, ale tutaj jest ideał. Trzyma na tyle mocno, aby nic się nie rozpadało przy zarzucie (jest takie ryzyko przy luźnych podajnikach), zaś jak trzeba to łatwo wychodzi. Drennan też jest dobry, jak spasowany jest to można go łatwo wyciągać (tutaj plusem jest szybki demontaż podajnika).
Wielkości - Preston ma idealne rozwiązania, od małych, zimowych podajników, po wiosenno letnie wersje L i XL. Tutaj spokojnie można się dopasować, zwłaszcza gdy łowimy w różnych warunkach. Mniej zanęty, więcej, mniejsza waga, większa, w zależności od miejsca w którym łowimy (na stokach - zawsze cięższy podajnik - 45 gramów!), odległości.
Tak więc, czy te rzeczy są istotne? Dla ryb może nie za bardzo, ale przy optymalizacji wyników jak najbardziej tak

Na pewnych rzeczach więc uważam, że nie warto oszczędzać, bo są to mało istotne oszczędności, zwłaszcza, że często nie zwracamy uwagi, że taki krętlik, to na przykład powód szybkiego niszczenia przyponów.
To tylko moje zdanie oczywiście, ale podparte kilkuletnią praktyką podczas której przerobiłem wiele podajników, oczywiście zaczynając od tych najtańszych. Jeżeli łowimy na wodach PZW, mamy mniej ryb tam, to czy nie warto zrobić wszystkiego, aby właśnie zoptymalizować zestaw? Na komercjach też tych ryb będzie o jedną, kilka więcej. Diabeł tkwi w szczegółach, dobre wyniki nie biorą się same z siebie zazwyczaj jest to wypadowa wielu drobnych rzeczy
