Gratuluję wszystkim wyników oraz cierpliwości
Mój pierwszy wypad w tym roku (niedziela) przypadł na klenie z przepływanki, a w obwodzie pozostał klasyczny feeder na rozlewisku rzeki.
Po skromnym nęceniu pierwsze przepuszczenie, przytopienie spławika i po krótkim holu melduje sie średniak 40 cm.
Drugie przepuszczenie i kolejne wykorzystane branie, tym razem nieco mniejszy pobratymiec.
Trzecie przepuszczenie, kolejne branie, ale tym razem po kilku sekundach ryba się spięła.
Od tej pory nic się już nie wydarzyło, feeder też nie pomógł. Brania się skończyły wraz z pojawieniem się słońca.
Klenie w pijawkach, także jeszcze raczej mało aktywne.
Po drodze na leśnej ścieżce rowerowej spotkałem koziołka z sarenką, rogacz dał się uchwycić z daleka.