Wiedziałem, że tak będzie. Od lat powtarzam, że jeśli ktoś ma zabić wędkarstwo w przyszłości, będą to "karpiarze".
To oni są odpowiedzialni za elektroniczne pikacze (gdy "wędkarz" śpi albo robi grilla), to oni są odpowiedzialni za multum wariactwa typu polewajki, zalewajki, dipy i cuda na kiju, to oni zaczęli wywozić "towar" łódkami, teraz zaczynają się pytania o drony...
Za kilka lat ktoś wymyśli feromony, które będą ogłupiały ryby i te same będą wpływały do specjalnie przygotowanych klatek, ówcześnie wywiezionych zdalnie sterowaną łódką albo zrzuconych dronami. Gdy klatka się zamknie, śpiącego karpiarza obudzi wibrujący zegarek. Ten obudziwszy się, wciśnie guzik na smartfonie, co wywoła samoczynny hol klatki przez specjalny zestaw holujący, prosto na matę, gdzie karpiarz będzie mógł usiąść do zdjęcia "złowionej" ryby i wysłać je prosto na instagrama. Gwarantuję...