Ale przy łowieniu z klipem zawsze trzeba mieć zapas. Bez tego to wielkie ryzyko utraty wędki. Ryba bardzo często po wyczuciu oporu skręca, odjazdy na wprost to rzadkość. Ja zawsze zostawiam sobie z 1.5-2 metry żyłki. Po pierwsze to lepsze umieszczenie zestawu (opadanie po łuku), po drugie pozwala na dojście do alarmu przy gwałtownym braniu.
Kijów trzeba pilnować. Nie wierzę w powtarzalność, zwłaszcza w nocy trudno o to. Klip to klip jednak. Można za żyłką (powinno się) posmarować żyłkę korektorem, i za każdym razem po zarzucie wyczepiać klip. Ale później jest problem, bo trzeba go zapiąć ponownie.
Nie każda ryba wymaga celnego rzucania, leszcza można łowić bez klipa.
Jeszcze jedną metodą na uzyskanie luzu łowiąc z klipem, jest oddawanie rzutu w pewnej odległości od brzegu. Cofasz się o krok, dwa, i wtedy zyskujesz dodatkowo z metr. W zupełności powinno to wystarczyć.