Dziękuję kolegom za rady i opinie.
Doceniam i nie neguję, ale każdy ma swoje zdanie.
Jeśli nie czytałem już wcześniej, to zapoznam się, przypomnę sobie co wysłaliście mi w linkach.
Strzałówki na razie nie stosuję, bo uważam, że ( linka ) żyłka główna powinna tworzyć jedną całość, i nie znoszę, aby coś dowiązywać, co nie stanowi całości.
Nie ufam też nawet najlepszym węzłom.
Jednak jeśli się w przyszłości zdecyduję, to na pewno strzałówka jest taką opcją, bo wyboru praktyczne nie ma.
Odległości mam od 85 do 110 m i uważam na takim dystansie, tak myślę, strzałówkę za zbędna,
Tak naprawdę jak mi już się cos zerwało, to powodem nie były błędy w rzucaniu!
Ja rzucam na odległości do, ok. do 110 m, na 10 rzutów, 8 ląduje od 0, 50 cm do 1, 50 m od przeciwległego brzegu w miejsce, które sobie mniej więcej obiorę.
Chciałbym zobaczyć tu "mistrzów" w rzucaniu na większe odległości, którzy całe swoje, min. karpiowanie opierali jak dotąd na wywózce łódką zanętową, albo pontonem.
Jeśli już ktoś tak naprawdę wykonywał dużo rzutów ( na dalsze odległości w różnych warunkach, często już, gdy robiło się ciemno, było pochmurno, pełne słońce, a tym bardziej jak trzeba było szybko mieć już zestawy w wodzie ( już z zestawem końcowym z ciężarkiem, przyponem i przynętą) to wie, że nie zawsze wszystko się udaje.
I jeśli w takich warunkach, sytuacji żyłka, plecionka, owinie się o ostatnią przelotkę, następuję zerwanie zestawu, ciężarek i resztę zestawu ląduje w wodzie.
Są takie przeciążenia, że strzałówka na nic tu się prawdopodobnie nie przyda.
W danym dniu przy każdym rozłożeniu wędek, sprawdzam palcami i wzrokowo żyłkę na odcinku, gdzie ta jest najbardziej narażona na uszkodzenia, przetarcia czy jakieś skazy.
Jeśli chodzi o to czemu tak długo trwa napinanie żyłki na moich wędkach, to nie chciałbym tu opisywać, dlaczego. Mam takie warunki na swoim stanowisku, takie uwarunkowania, a nie inne, i taki obrałem sposób rzutu, że tyle to po prostu trwa.
Wiem, że to jest dość istotne, ale tak jest.
Jednak teraz ze względu na te uwarunkowania, sytuację ( napiszę jeszcze o tym może poniżej) na łowisku, potrzebę eksperymentowania i chęci spróbowania czegoś innego, nowego, chciałbym teraz użyć łódki zanętowej, albo nawet drona ( jest to w innych moich postach )
I to zmieni się zmniejszy się czas i efektywność napinania zestawów.
Jeśli będzie mocny boczny, albo wschodni wiatr, to nawet Zbyszek Stadnik ( ktokolwiek kto jest, przepraszam, ale nie wiem ) nie dorzuci idealnie za każdy razem w miejsce, które sobie wcześniej obierze, nawet na 100 m.
Z zaznaczeniem, że zestaw końcowy, przypon będzie z miękkiej plecionki, z zestawem centrycznym czy pół/przelotowym i trafił do wody w stanie niesplątanym i taki, aby przypon z włosem, przynętą był dla ryby naturalny, zauważalny i dogodniejszy, podobny, albo taki jak podczas swobodnego "podania" przynęty, np. za pomocą łódki zanętowej.
Co do plecionki, to się nie wypowiadam, bo jak na razie do tej pory łowiłem zawsze na żyłkę.
Nie jest możliwe, aby sama gumka "ucięta" z dętki rowerowej na szerokość ok. 0, 15 - 0, 20 - 0, 30 mm zaczepiła się o trzcinę ( tam, gdzie łowię jest tylko trzcina)
Jak pisze kolega Maciek, jak większość z Nas też wie, są łowiska, że zakazane jest stosowanie tradycyjnych ciężarków czy dozwolone jest to, a tamto nie.
Ja też, np. nie jestem zwolennikiem łódek zanętowych, ale już pisałem ( też w innych postach) co spowodowało, że chciałbym przestawić się na ten sposób łowienia ( choć nie zupełnie i nie do końca)
Nie napisałem jednak, że jednym z "główniejszych" powodów, jest chęć "utarcia nosa" ( w różnych okolicznościach łowienia ) tym, którzy już tylko tak potrafią łowić, uprzykrzając łowienie tym, którzy łowią z brzegu czy z rzutu.
Dosyć tych wywodów.
Miało być o zastosowaniu ciężarka na tzw. zrywkę.
W tym sezonie zamierzam intensywnie łowić, jak będzie się spisywać ten sposób, okaże się w praktyce.
Jak macie jeszcze jakieś rady i doświadczenia w łowieniu na tzw, zrywkę, to napiszcie.