Cześć, poraz n-ty proszę was o pomoc w jakiejś sprawie, tym razem dotyczy to taktyki łowienia na ogromnym rozlewisku składającym się ze starorzecza połączonego z kilkoma mniejszymi stawami i "sezonowymi" zastoiskami. Starorzecze te latem zawsze jest poddawane dużej presji głównie przez żywcowych testerów smaku szczupaka z mułu oraz amatorów skóry z lina. Rybostan - ?, woda przez pewien czas była połączona z korytem rzeki więc trochę mogło się zmienić. Latem był to głównie szczupak, lin, okoń, wzdręga, płoć, leszczyk i krąp. Dziś postanowiłem spróbować połowić tam feederem z samozacinającym zestawem helikopterowym zakończonym koszykiem do białych robaków z przyponem 15cm licząc na jakieś płotki.
Dla klarowności opisu przyjmijmy że literką s będę oznaczał "głebokość" a raczej czas opadu 30g koszyka wyrażony w sekundach.
Sesja wyglądała mniej więcej w ten sposób:
Udalo mi się przedostać na jedyną miejscówkę na którą przeprawa nie wymaga posiadania woderów - żadnych wystających trzcin wszędzie woda, z prawej strony był "rów" łączący starorzecze z mniejszym oczkiem, z lewej ogromne, płytkie zastoisko a przed sobą wspomniane już starorzecze. Można rzec że siedziałem na takiej "wysepce"- no dobra trzeba sobie jakoś radzić. Wygruntowałem sobie w miare czyste łowisko na 30 metrze, dośc głębokie coś koło 5-6s choć i tak było to miejsce nieco płytsze bo wszędzie wokół głębokość wynosiła mniej więcej 7-8s. Zanęciłem sobie 2 razy podając koszyk pełny robaków i zacząłem łowić. Godzina - nic, nawet obcierki. Postanawiam skrócić nieco dystans, mniej więcej o 10m, głębokość 4s koszyk 30g. Kolejna godzina mija i nic, Znów skracam dystans o około 10m, głębokość mniej więcej 2s i też nic. No i ostatecznie wróciłem o kiju. (Oczywiście po skróceniu dystansu również wstępnie nęciłem miejscówke).
Teraz pytanie, co robić w takiej sytuacji? Gdzie szukać ryb? Może zamiast koszyka do białych użyć płociówki z topielcami/jokiem? Może zamiast feedera próbować obławiać jakoś te rowy i zastoiska spławikiem? Może była to wina pogody że akurat nie brały (pochmurno, 7 stopni, wiatr i spora fala na wodzie)? Niby łowisko dobrze mi znane bo nieźle obławiałem je latem łowiąc spinem i metodą a jednak w tej sytuacji czułem się jakbym był na kompletnie nowej wodzie
.