Jeżeli masz dwie szpule, to wtedy warto miec i jedno i drugie. Bo sa plusy i minusy.
Jeżeli łowisz karpie Metodą, to następuje samozacięcie, ryba zazwyczaj mocno odjeżdża i są silne ugięcia. Ale leszcz, nawet taki wielki, stoi raczej nad podajnikiem i próbuje pozbyć sie przynęty trzęsąc łbem. I tutaj jest problem właśnie - bo żyłka może pokaząć zaledwie szturchnięcia. Plecionka natomiast pokaże wszystko. Na dużych odległościach też trudno topi się żyłkę, jej amortyzacja sprawie, że łątwo przesunąć podajnik na dnie już, i rozwalić pułapkę.
Przy łowieniu jednak plecionka jest trudna w obsłudze. Musisz strasznie uważać przy każdym zarzucie, bo oplątanie wokół przelotki może oznaczać przy zamachu zerwanie zestawu bądź połamanie kija ( a przy 80 metrach trzeba machnąć). Samo lądowanie podajnika przy klipie może być brutalne, ale klipy w Shimano są bardzo ładne i 'przyjazne'. Sam przypon strzałowy to kolejne wiązania...
Na pierwszy rzut korzystałbym z żyłki. Zobacz jak ci pasuje, jak leży. Po pewnym czasie już kombinowałbym z plecionką. W tym roku straciłem kilka wielkich leszczy dlatego, że nie rozpoznawałem delikatnych brań. Bo to co jest szarpaniem na 30-40 metrach, to na 80 już jest lekkim wskazaniem. Plecionka więc pokaże wszystko (nie mówiąc o mniejszych rybach - takich ja płoć czy mniejszy leszcz).
Jak dla mnie ewolucja każdego feederowca będzie zmierzać do zwiększania dystansu na któym się łowi, jak też do dokładności i skuteczności (oprócz innych rzeczy oczywiście) - co daje plecionka. Steve Ringer i jego brat Phil wygrywają zawody często tylko temu, że zarzucają dalej niż inni. Dzięki temu mają większe pole rażenia, ryby nie podchodzą tylko 'z przodu' - ale i z boku.