Do pewnego czasu uważałem, że kołyska to bezsensowny "bajer". Od trzech lat mam kołyskę i w zasadzie zabieram ją wszędzie ze sobą. Nie interesuje mnie to, czy na łowisku wymagana jest mata, czy kołyska. Uważam to za podstawowy element wyposażenia i nie interesują mnie tzw. półśrodki. Kołyski może i są nieco mniej praktyczne w transporcie, ale za to bezpieczeństwo ryby jest bez porównania większe, niż w przypadku "nosidełka dla niemowląt", czy jakiejkolwiek maty.