Maj jaki był wszyscy wiedzą, a mierne wyniki wywołane brakami pogodowo-czasowo-chęciowymi, już dawno tak nie spierdzieliły mi wiosny. Dwa tygodnie sypania na rzece i tylko 2 słabe brania w nocy, jeden wyjazd (wyblankowany

) nad Odrę i ledwie kilka bezrybnych godzin ze spławikiem na klubowej gliniance, to idealny obraz dotychczasowej klęski (no może poza kilkoma fajnymi, kwietniowymi rybkami na spławik). Na szczęście los musi się odwrócić, jak mawia klasyk...
W ostatni piątek uciekłem kilka godzin wcześniej z pracy i zaraz po ustaniu deszczu zameldowałem się nad brzegiem glinianki. Za dnia ciężka metoda i brzanówki (method mix i pellet), w nocy karpiówki na grubo (kulki, ziarna, pva). Efekty satysfakcjonujące, bo już kilka minut od zarzucenia zameldował się ładny lin i kapr...


Ryby bardzo waleczne, ręce bolały

. W nocy natomiast zameldował się taki jegomość, podwyższając nieco nowe PB...

Amur był chyba całkowicie zaskoczony holem, bo dopiero w podbieraku dostał szału, ale szybko wylądował na macie, w obawie o zdemolowanie kosza. Generalnie spiąłem jeszcze 4 ryby, prawdopodobnie zarybieniowe karpie 3-5kg, ale być może przez wymuszony siłą hol przy krzakach, prawdopodobnie wyrwałem im dość nieduże haki z pyska. W ogólnym rozrachunku doba nad chimeryczną wodą spożytkowana bardzo efektywnie, biorąc pod uwagę, iż następne 24h upłynęły sześciu wędkującym kolegom na obserwacjach przyrody

.