Stojąc kilka tygodni nie poklei to się ze sobą stając się bezużyteczne? Czy w majowym czy letnim słońcu nie zrobi się z tego z powrotem niekształtna masa?
Cześć.
Zasadniczo, nic nie muszę na siłę forsować ani udowadniać, bo projekt od samego początku nie był/nie jest komercyjny... ot, po prostu - koncepcja i eksperyment dla zaspokojenia ciekawości, z potencjałem na praktyczne korzyści. Motywem przewodnim było to, że chciałbym w nadchodzącym sezonie zachaczyć o "poważniejsze" spławikowanie z batem. A w nim, niezbędna jest ochotka - z dostępnością do której, z kolei mam problem, bo mieszkam na wiosce (gdzie kupisz bez problemu milion przynęt na karpia, ale ochotkę trzeba zamawiać bez gwarancji czy/jaka będzie). To, wymyśliłem potencjalną alternatywę dla ochotki sztucznej, którą można by nawet na zawodach używać, bo jest w 100% "spożywcza"...
Czy to się sprawdzi? Nie wiem

Nadto, sam nie wiem jeszcze:
- jak długo można to przechowywać?
- jak zachowa się w upale?
- jak zareagują ryby?
Zachęcam Kolegę, by dołączył do eksperymentu - umieszał własnego żelka i podzielił się swoimi obserwacjami... Po to wątek powstał - dla wymiany pomysłów i spostrzeżeń.
To, co ja wiem na ten moment:
- pierwszą partię żelków, wykonałem dokładnie miesiąc temu. 19.01. Od tego czasu, leżą sobie w słoiczku (nawet nie jakimś super hermetycznym), w szafce w mieszkaniu, w temperaturze pokojowej około 22-23 stopnie. Wczoraj sprawdzałem i nic się nie pokleiło, nic nie spleśniało, nie skisło, zapach ani kolor się nie zmienił. Tak samo z kolejnymi próbami/wersjami jakie powstawały później - w żadnej z nich, nie występują wymienione zjawiska. "Jadę dalej, obserwuję"

- W temperaturze pokojowej (~20-23 stopnie) ani w temperaturze ciała (trzymane w zamkniętej garści) - żelki zachowują się stabilnie. Nie kleją się, nie rozpuszczają. Niestety - nie mam jak, w sposób kontrolowany, sprawdzić zachowania masy pod wpływem majowego, ani czerwcowego - ani, tym bardziej - lipcowego słońca

. Minimalna temp w moim piekarniku to 80 stopni, więc to test mało miarodajny... A mimo palącej mnie ciekawości - raczej nie będę budował grzanej "komory testowej i oprzyrządowania pomiarowego". Po prostu - poczekam na wiosnę/lato by się dowiedzieć, czy mój żelek da radę... Myślę że tak, bo skoro np misie Haribo nie rozpływają się latem w paczce, to czemu moje by miały? Toć to (chyba) taka sama żelatyna...
- I najważniejsze z pytań - czy ryby będą to "chcieć żreć"? - też nie wiem! Zobaczymy...
A, nawet - jeśli wszystkie powyższe wezmą w łeb - to co, poza zmarnowaniem kilku paczek żelatyny i czasu nad tym spędzonego się stanie? NIC! Żaden biznesplan mi nie upadnie, życie mi się nie załamie...

Po prostu wypierdzielę to wszystko do śmietnika i pójdę na ryby, bo też poczyniłem i na taką okoliczność plan zapasowy: w piwnicy czeka spakowane próżniowo i skitrane 30 kg zanęty, prawie 70 kg gliny, kanister melasy, kilka flaszek dipów i aromixów. A w zamrażarce 3 kg ochotki, 2 litry pinki i po pół litra białego i castera. No i przeszło kilogram ugotowanej konopii. Więcej nie zmieściłem

Zatem, jakby się temat żelków nie potoczył dalej - ja, będę gotowy

Pozdrawiam, Andrzej