Byłem sto lat temu i zlazłem i przejechałem pół zbiornika, żeby gdzieś porzucać. Od jednej strony same działki ogrodzone, prywatne pomosty, skarpy urwiste, trzcinowiska. Rzucisz ze slipa na łodzie. Z drugiej strony skończyłem na przystani wędkarskiej. Generalnie dramat. Ale nie znam brzegów, więc może jest parę miejsc, gdzie się da.