Ludzie pracują obecnie jak roboty. Od rana do nocy. Śpią tylko w domu, często widzą swoje dzieci tylko, jak one już (lub jeszcze) śpią. Świat oszalał... I przychodzi piątek wieczorem i mamy weekend nie na odpoczynek, jak dawniej, gdy ulice pustoszały i robił się spokój, ale na załatwianie wszystkiego. Od lekarza, przez zakupy, po zapijanie tygodniowych stresów.
Pytanie do osób mieszkających w innych krajach. U Was też tak to wygląda? Pamiętam moje dwa 2-tygodniowe wypady do Czech kilka lat temu. Tam po godzinie 17 samochodów robiło się na ulicach stanowczo mniej, wszystko jakoś tak cichło, jak to pamiętam z dzieciństwa. A w piątek to już w ogóle. Ostatni raz przeżyłem taki spokój rok temu w grudniu (chyba), gdy w całym moim mieście była awaria prądu i sypał spory śnieg. Wyszedłem sobie na spacer i poczułem się jak mały szkrab. Puste ulice, raz na parę minut wolno sunący samochód, cisza i spokój. Cudownie...