Koszyki Korum, może i ładne?! Ale się nie sprawdziły.
Miałem nowe o masie 220gr. na moich opaskach jechały aż miło w kamienie. Wystarczyło mniej czasu niż na papierosa i grzęzły w kamieniach.
Urwałem już chyba z 8szt.
Z wąsami ledwie dawały radę. Przy kilku śmieciach na lince też jechały w kamienie - trochę wolniej oczywiście.
Jak wcześniej napisałem najlepiej do tej pory dawały radę FP.
Doczepki trochę ratują sytuację o ilę się nie odczepią. I takie sytuacje miałem. Gubiłem też przy wyszarpywaniu z kamieni. Zawsze to proteza.
Ciekaw też jestem różnicy w zachowaniu koszyków na dnie piaszczystym i żwirowym. Na pewno jest istotna.
Pozdrawiam
Przy takich problemach przejdź na leady, czyli ciężarki. DO nich używaj torebek PVA. Ja mam u siebie ciężarki do 320 gramów, to już prawdziwe kowadła

Ale wracając do twych problemów z koszykami. Jaki masz uciąg i głębokość, że koszyk 220 gramów jest łatwo przesuwany? Czy stosujesz wystarczająco długi łuk? U mnie na podniesionej wodzie, takiej powodziowej, przy 4-5 metrach głębokości, jestem w stanie łowić z koszykami 150-200 gramów, wydłużając łuk. Oczywiście nie mam dużego zasięgu, muszę łowić blisko (do 15-20 metrów maksymalnie). Gdzie ty jednak łowisz na Odrze, że tak aż ciągnie? Moim podstawowym problemem jest to co niesie woda, śmieci i zielsko, liście, gałęzie. Bez tego zestaw by ładnie trzymał. Kolejna moja porada - przy podniesionej wodzie nie zarzucam z brzegu pod kątem 90 stopni do linii brzegu. Zarzucam pod kątem (z prądem rzeki), co znacząco osłabia napór wody na żyłkę.
Na mojej ostatniej sesji na lekko podniesionej wodzie większośc bran było do 15 minut. Potem miałem śmieci na żyłce i trzeba było przerzucać zestaw. Było sporo pracy ale miałem najlepszą sesję od lat, weszło w ciągu dnia i sześciu godzin łowienia 10 brzan, dwa klenie i dwa leszcze. Gdy zestaw był ściągany (przez zielsko), musiałem przerzucać, w większości przypadków przesuwany zestaw już nie daje ryb. Jak więc łowisz, że koszyki ci 'wjeżdżają' w kamienie? Wg mnie coś jest na rzeczy, i problemem prawdopodobnie nie są koszyki

Napór wody powinien lekko przesunąć ci koszyk, co jest sygnalizowane przez prostowanie się szczytówki, ugięcie i prostowanie, jest miarowe, co odróżnia go od brania. To sygnał do przerzucenia. Przy mocnym kołowrotku nie dopuszczam lub staram się nie dopuścić do wejścia w kamienie. Ważne aby poszedł do góry i nie wystrzelił między kamole, tu trzeba siłowego holu.
I masz rację, koszyki dużo kosztują. U mnie koszyki brzanowe, 'dedykowane' brzanom z Foxa, ale robione przez jakichś rzemieślników, kosztują 5 funtów. Mnie też nie stać na utratę takowych, po kilka na sesję. Dlatego staram się ich nie tracić, a łowię w kamieniach często. Dlatego preferuję kije 2.5 lb 3.90 metra, bo często jestem w stanie uratować koszyk poprzez pompowanie z rożnych kątów i miejsc. Wielokrotnie wraca do mnie zakrzywiony klip. Co do klejenia ołowiu, to jestem mocno sceptyczny. Najlepsze są ciężarki odlane, z metalu, odporne na uderzenia o kamień. Jeżeli bym kleił cokolwiek, to pomyślałbym o zabezpieczeniu całości np. drutem, aby w razie odklejenia móc to naprawić.
BTW - kupiłem ostatnio z 30 koszyków Koruma w starej wersji, aby starczyły na kilka lat. Cena ołowiu czy metalu zastępczego jest wysoka i wątpię aby nastąpiły spadki, potraktowałem to jako inwestycję. Jakby co to Drapieżnik ma wciąż je w sprzedaży, sam się zastanawiałem nad kupieniem sporego zapasu, ale trafiłem na przecenione w UK
