Autor Wątek: Skażenia wód w Polsce - niepokojące objawy bagatelizowania problemu!  (Przeczytany 2759 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Dlaczego w Polsce tak rzadko znajduje się trucicieli wód, odpowiedzialnych za masowe śnięcia ryb? Jak to jest, że sprawca w większości wypadków pozostaje nieznany? Czy ktoś w ogóle go szuka?
Przeczytajcie wpis do bloga, dotyczący katastrofy w Poznaniu:
http://epoznan.pl/blogi-blog-578

Autor może trochę przesadza tutaj, ale pewne rzeczy wskazuje bardzo trafnie!
Najbardziej zdziwiło mnie to, że piana, okazała się czymś co pojawia się dość regularnie na tej rzeczce. Od dwóch lat mieszkańcy zgłaszają to do WIOŚ - i co? A jajco! :o Okazuje się, że ta instytucja zgłoszenia przyjmuje, jednak nic z tym nie robi... Potrzeba było dopiero wielkiego zatrucia, aby robiono to co należy!

Myślę, że jako wędkarze powinniśmy też zacząć być coraz bardziej wymagający, w stosunku do samych siebie oczywiście na pierwszym miejscu, na drugim jednak do innych instytucji. Skoro przez dwa lata WIOŚ nic nie robi mając zgłoszenia, nie potrafi wskazać zatruć w innych miejscach Polski, gdzie doszło do skażeń i masowego śnięcia ryb, to chyba trzeba nimi lekko potrząsnąć. Bo oznacza to, że nie wywiązują się ze swoich powinności! Co najgorsze - truciciele stają się bezkarni, a byle chłopek roztropek ma poczucie, że jak wyleje jakiś 'syf' do kanalizacji, to nikt mu nic nie zrobi. Jeżeli obywatele zgłaszają coś, a WIOŚ nic nie robi, to coś tutaj nie gra!

To jest kolejny przykład tego, jak instytucje bagatelizują poważne problemy. Wilcza Wola - spuszczenie wody ze 160 hektarowego zbiornika sprawia, że większośc ryb pada łupem okolicznej 'czerni' lub też spuszczona zostaje do rzeki poniżej zapory. Nysa Kłodzka - zatrucie sprzed roku, w województwie opolskim ginie większość ryb na odcinku 10 kilometrów, zatrucia kilku innych rzek - Odry, Wisłoki... To tylko przykłady, gdzie dopiero telefony wędkarzy i okolicznych mieszkańców wprawiają w ruch służby terenowe, nie robi się jednak praktycznie nic, trwa spychologia i wielkie ściemnianie. Sprawca zazwyczaj jest nieznany, nie ma kogo pociagnąć do odpowiedzialności i pokrycia szkód.

Myślę,że na przyszłość warto wystosować list do WIOŚ z zapytaniem, jakie zostały podjęte środki i co wykazały analizy odnośnie danego zdarzenia. Nagłośnienie takich rzeczy, sprawi, że ktoś tam może zacznie robić to co powinien. Nie może być tak, że potrzeba tygodni aby przeanalizować próbki pobranej wody, aby działać skutecznie i schwytać sprawcę, trzeba działać natychmiast. Wędkarze jak najbardziej powinni współpracować tutaj, szukając źródeł zrzutu ścieków i wskazując podejrzane zakłady, domostwa. Policja i WIOŚ powinny kontrolować wtedy takie miejsca, zabezpieczać ślady. Ja mam wciąż wrażenie, że takie rzeczy najnormalniej w świecie w Polsce się olewa! Może ktoś bierze w łapę za to aby nie wskazać sprawcy? A może brakuje ludzi aby takimi rzeczami się zajmować?

Czy jako wędkarze nie powinniśmy krzyczeć głośniej, i domagać się aby wypełniano właściwie swoje obowiązki? Jakie jest Wasze zdanie?
Lucjan