Każdy łowi jak mu wygodnie. Mi jeszcze żadna ryba nie wciągnęła wędki do wody, odpukać

Jak dobrze się zarzuca, to jest zapasu kilka metrów. Można też zarzucać cofając się o krok do tyłu, będą trzy metry... Zarzucanie celnie bez klipa to już wyższa szkoła jazdy. Jeżeli ktoś sie boi, mozna tez po zarzucie wyczepiać żyłkę z klipa. Przy zaznaczonej odległości markerem mozna z powrotem zahaczać...
Najgorzej jest w nocy. Bardzo trudno jest zarzucać w to samo miejsce, często rozrzut może być i na kilkanaście metrów. Jeżeli zarzucamy rzadko, oznaczać to może o wiele mniejsze szansę na rybę. Przy łowieniu leszczy klipowanie nie jest takie potrzebne - najwięszy problem pojawia się przy łowieniu na dużych dystansach.
Sam klip daje też pewność, że zarzucamy dobrze, i lekkie naprężenie żyłki powoduje opad zestawu po łuku w naszą stronę.
Ogólnie jak łowię na takiej Tamizie w miejscach gdzie nie jest ona szeroka, bez klipu daje sobie radę. W szerszych natomiast wolę go juz używać, mam pewność, że łowie w dobrym miejscu. Jeżeli chcę poszukać ryby dalej, mogę robić to też świadomie, klipując żyłkę trzy metry 'dalej'...