Wszystkie te parasole są podobne, mają te same rozwiązania. Nie ma raczej parasola - cudu, który zapewnił by 100% ochronę przed deszczem, wygodne zarzucanie... Na rzekach najlepiej siedzieć pod parasolem, zaś zarzucać na stojąco. Kije są ustawiane do góry, więc lepiej siedzieć z tyłu, tak aby nie męczyć karku zadzierając głowę do góry. Łowiąc ze świetlikami lepiej tez ustawić się lekko z boku, aby lepiej widzieć brania.
Flat backi mają jedną wielką zaletę. W ich komplecie zazwyczaj mamy dwa mocne ucha i śledzie, pozwalające go przyszpilić do ziemi. Pod tak ustawionym parasolem mieści się normalny fotel wędkarski, gorzej z wyższym już wędkarzem. Ale zdaje to egzamin, jeżeli wieje wiatr nie od strony łowiska, to można go tak ustawić aby dobrze zabezpieczał przed zacinającym deszczem, Śledzie i ucha są na tyle mocne, aby wytrzymać mocny wiatr, raczej nic się nie powinno targać. Zwykłe parasole mają małe ucha i sznurki - ale to nie to samo. Nie da się ich ustawić tak jak flat backów.
Póki co to jedna z lepszych form zabezpieczenia przed deszczem. Lepszą jest brolly (czyli namiot działający na zasadzie dużego parasola lub bivvy - czyli namiot wędkarski. Ale to są już ciężkie rzeczy i nie do łowienia aktywnego...
Myślę, że firmy jak Daiwa, Preston, Fox, Drennan robią podobne jakościowo produkty, większość to koszt powyżej 50 funtów, czyli około 250 PLN. Ale warto dać tyle (lub więcej). Ja mam swojego Prestona ponad trzy lata, i był ze mną na wielu wyprawach (około 100), przeżył wichury, oberwania chmur, częsty transport. Nic się nie urwało, jedynie rurka się skrzywiła lekko (ta wyciągana). Tanie parasole szybko się targają lub są po prostu słabe, i nie wytrzymują długo. Dobry produkt kupuje się raz na wiele lat, warto o tym pamiętać.