Nie no, panowie, to jest, qwa, mistrzostwo świata na skalę galaktyczną. Zmieniasz sobie okręg, bo w twoim ryb nie ma, to PZW nałoży na ciebie karę finansową Trzeba być niezwykłym wręcz gigantem bezczelności, żeby w ogóle na taki pomysł wpaść.
To jest właśnie jądrem tego absurdu. Jeden związek, a okręgi postępują wg własnego "widzi mi się", w imię posiadanej autonomii gospodarczej. Ja rozumiem, że jeden okręg ma wody klasy XXL, a sąsiedni - trzy siurki na krzyż. Tak się zdarza. Ale karać za zmianę okręgu? A może ja mam babcię w tym "lepszym", jeżdżę do niej w każdej wolnej chwili i zaraz po tym, jak napalę w piecu, lubię pójść na rybki?
To karanie, niestety, może przejść. Bo to już jest wewnętrzna sprawa związku o charakterze dobrowolnym. Jedynym rozwiązaniem jest zwykła dobra wola załatwienia sprawy pomiędzy okręgami.
To się zdarza, taka dobra wola. Pamiętam, jak nasza była okręgowa księgowa naturlała sobie kasy na ok. 3 mln zł. Przy rzekomo pełnej niewiedzy biura okręgu i prezesa. Przy ponad pięcioletniej ich niewiedzy o prowadzonej defraudacji, dodam z sarkazmem
Okręg był niewypłacalny, groziła likwidacja. Kto pomógł? Głównie sąsiednie okręgi poprzez pożyczki. Z tego, co wiem, długi już spłacone, szacunek dla sąsiadów.