Najgorszy mój dzień na Rożanym

Przybyliśmy dosyć późno bo ok 8.30. Większość miejsc była pozajmowana, dodatkowo kolega z ortezą. Nie chciałem go męczyć chodzeniem na drugi koniec stawu.
Usiedliśmy na górnym stawie, zajel\smy chyba dwa ostatnie wolne miejsca.
Co do wyników - nic, zero, nada, null, 0. Nie chodzi już o złowiona rybę ale nawet ugięcia szczytówki nie miałem.
Łowiłem blisko, daleko, pośrodku, metr od brzegu.
Przynęta: wszystko co miałem w arsenale.
Dodatkowo straciłem spławik kupiony 2 tygodnie temu

Jak u was z wynikami?
Ja u siebie zwalam na kolegę, który ewidentnie pecha przynosi

lub na słabe żerowanie ryb i zła miejscówka...

Chyba jednak kolega...
