Byłem wczoraj na Różanym. Na górnym wszystkie stanowiska były obsadzone bo jakieś zawody się odbywały. Na dolnym też sporo ludzi siedziało, ale szło znaleźć miejsce. Rozbiłem się koło mostka (stanowisko nr 6). Na przeciwko mnie ktoś łowił, więc żeby mu nie wchodzić w paradę zarzuciłem zestaw na prawo od swojego stanowiska. Początkowo nic się nie działo ale po jakiejś godzinie nastąpiło branie. Niestety nie zdążyłem wybrać na tyle żyłki, żeby odciągnąć rybę od trzcin i skończyło się na zerwaniu zestawu wraz z podajnikiem bo ryba wpłynęła w trzciny. Później przez długi czas było zero brań. Testowałem różne przynęty ale bez efektu. W międzyczasie wędkarz z przeciwległego brzegu zwinął się do domu, więc mogłem zacząć zarzucać w drugą stronę.
Coś się zaczęło dziać, gdy samemu zacząłem myśleć o zakończeniu zabawy. Najpierw było branie, które zakończyło się zerwaniem przyponu. Później prawie przy samym mostku, blisko trzcin złowiłem jedyną rybę tego dnia - karpia ok 1kg. Po tym zarzuciłem ponownie w to samo miejsce i po 15 minutach nastąpiło kolejne branie. Tym razem ryba znowu wpłynęła w trzciny i zerwałem zestaw, tracąc drugi podajnik. Nie chciało mi się montować kolejnego zestawu, więc zwinąłem sprzęt i pojechałem do domu.
Plusem była fajna pogoda jak na tę porę roku.