Ja dzisiaj ze względów logistycznych odwiedziłem Dąbrowę. I na dzień dobry szok, bo o 9:00 było pełniuteńko, jak nigdy. Jeszcze większy szok, że jedno z najlepszych miejsc na tym łowisku, a mianowicie na cypelku, było wolne, więc ochoczo zasiadłem tam z synem. Dzisiaj miałem zamiar testować nową wędkę, ale niestety w piątek w pośpiechu nie ten pokrowiec spakowałem, co chciałem i węeddka pozostała w domu

Na dzień dobry popytałem łowiących jaak idzie, bo walczyli od 7 i wyniki były dośśc umiarkowane, żeby nie powiedzieeć, że słabe. Rozstawiliśmy się z synem i pierwsze branie nastąpiłło dość szybko i karp "wariat" wylądował na macie. Kolejne branie oobsługiwał już syn i miał dośc wymagająącego rywala, który nie chciał do podbieraka i przy trzecim podejściu wyhaczył się i odpłynął. Ubaw mieliśmy po pachy, tym bardziej, że dzisiaj wyposażyliśmy się w kuchenkę gazową, czajnik i zupki w proszku. Mój syn z regularnością godną podziwu, pytał się :"Tata, chcesz rosół z kur wielu, czy barszcz..."
Kiedy zapanował marazm, mój syn szybko właczył bręczenie i już w okolicy godziny 12:15 rozpocząłem powolne zbieranie sprzętu, ale żeby było weselej zaproponowałem mu zakłąd, że w ciąggu 15 minut będzie branie. Mógł wygrać całkiem sporo, więc zgodził się ochoczo, i klops, nie minęło 5 minut i wędka wygięła się w półparabolę... Generalnie Dąbrowa mocno obsadzona i, co mnie bardzo martwi, strasznie zaśmiecona i zaniedbana. W wodzie poza gałęziami i butelkami, foliówkami również znalazło się krzesło...