Trochę późno się włączę w temat ale napisze jak ja to widzę i postaram się napisać dlaczego właśnie tak:
Założenia:
łapię bez rezultatu, docelowe rybki nie chcą współpracować. Woda stojąca, zimna.. zabieram się za łowienie czegokolwiek (celuję w płoć i krąpiki żeby coś się działo) czyli szara nasza rzeczywistość na wodach PZW mojego okręgu (no dobra może przesadzam - ale często tak bywa)
Jeszcze 5 lat temu nie sięgnął bym za żadne skarby po feeder w takich warunkach
Nadal uważam, że są lepsze metody na bezrybie ale jako że ostatnie lata mocno pracuję nad warsztatem feederowym to i w takich warunkach też sobie czasem robię pod górę a co:
- Kijek miękki z tipem 0.5oz lub delikatniejszy, zestaw bez samozacięcia (przy samozacięciu przy koszyku 20g - niektóre okazy nawet go nie ruszą by przekazać informację na szczytówkę o zajściu)
Podstawa to dla mnie cienki drut haczyka - niemrawie biorąca ryba żerująca w małym stadzie to delikatne pobieranie do pyszczka, częste wyplucia i pobieranie tej samej pinki/ochotki przez kolejne ryby - co na cienkim miękkim przyponie i lekkim haku daje naturalniejsze podanie oraz co zaobserwowałem - dodatkowy opad powodowany przez same ryby (pobranie do pyszczka i wyplucia).
Kolejny element - bardzo miękki przypon (slr,mimetix,xilo)- to nie rzeka - żadnych przegrubionych i sztywnych wynalazków klasy stroft/siglon nie dedykowanych pod przypony - powód jak wyżej.
Linka główna - zasadniczo 0.16 ( cieniej jest niebezpiecznie z uwagi na podatność cieńszych linek głównych na uszkodzenia od muszli i przetarć o dno) - łowiłbym na grubsze ale 0.16 jest niezłym kompromisem odporności i rozciągliwości (lubię sufixy feeder / roach bo są bardzo elastyczne) - elastyczność cieńszej linki właśnie w połączeniu z miękkim kijem zwiększa margines bezpieczeństwa podczas holu na cienkim przyponie oraz (a raczej zwłaszcza) drobnym drucianym haczyku. Sama rozciągliwość linki przy lekkim łowieniu nie stanowi żadnej przeszkody w sygnalizacji brań przez szczytówkę.
Koszyki: lubię szybko do dna - ale drucianym szybko uwalniającym towar koszem (wire cage)- 20-30 g choć na bardzo płytkich wodach i do 10 gramów zejdę (gdy plusk płoszy ryby - co nie jest regułą bo plusk potrafi też je wabić - zwłaszcza na poddawanych dużej presji wodach ) inna sprawa, że łowiąc z klipem i dobrze technicznie rzucając - plusk jest minimalny - okej, tylko problem się robi jak ryba stoi blisko i na takim 15 metrze trudno się zarzuca technicznie koszem 20 g nawet kijaszkiem 2,7 m
Ciężarków nie używam - koszyk z racji większej powierzchni robi więcej zadymy na dnie (przesuwając po uwolnieniu towaru zestaw) niż ciężarek a to wg mnie pożądane zjawisko.
Nie wierzę, że masa koszyka i grubość linki głównej ma wpływ na same branie; z jakiegoś powodu popyt (jego brak raczej) praktycznie wyparł z rynku znane z przed 3 dekad pickerki pod typową bombę z max cw 10-15 g.
Ongiś robiłem testy na 2 kije z lekkimi i dużymi koszami (efekty w rybach były podobne a większym szybciej i przyjemniej się zestaw ustawiało więc w imię czego sobie robić pod górę). Z cieńszą linką za dużo miałem niespodzianek, to nie spławik, tu główna ma kontakt z dnem - nie ma co przesadzać.
___
Celowo nie pisałem o długości przyponu - tu jestem trochę wywrotowcem - bo im gorzej biorą tym krótszych używam. Przy drobniejszej rybce ponad super prezentację przynęty - wolę każde (prawie) branie zobaczyć i ewentualnie spudłować zacięcie niż się nie doczekać wskazania na długaśnym przyponie. Jak znam życie - tu się ze mną nie zgodzicie