"Panowie litr ziaren to dużo?
To że ryby nie zjedzą i może skisnąć ... ok może i racja, ale dajmy na to litr, czy dwa litry zanęty sypkiej, gdzie frakcje są tak małe że ryba nie da rady jej znaleźć?
Nie skiśnie?"
Zgadzam się.
Nie przeczę że i ziarno może skisnąć w łowisku. Jeżeli wsypiemy wiadro kukurydzy do bajora z małymi karasiami i wzdrążkami to może być problem.
Ale uważam że jeszcze większym problemem może być duża ilość sypkiej zanęty. Takiej właśnie bardzo drobno zmielonej. Ryba po prostu nie ma jak jej zjeść. Jest zbyt drobna.
Pamiętam przed laty dosłownie skiśniętą wodę w starej odrze blisko mojego domu. W owym czasie ryby, zarówno dużej jak i drobnej było ogromna ilość. Jednak wędkarzy też było wielu i w wodzie lądowały wielkie ilości sypkiej zanęty. W konsekwencji w czasie upałów na płyciznach woda dosłownie kisła. To nie był typowy zakwit wody. Woda przypominała starą gnojowicę. Co zrozumiałe żerowanie ryb niemal ustawało.
Problem był tak duży, że nad wodą pojawiła się tablica " Zakaz stosowania zanęt mączanych" czy jakoś podobnie...Nie pamiętam już dokładnego brzmienia.
Niestety już nie ma tej tablicy, bo zrobiłbym foto. Usunięto ją dosłownie kilka miesięcy temu, a dokładnie ścięto jesiona na którym wisiała..
Fakt że od kilku lat w zasadzie nie była już potrzebna, bo wędkarzy nad tą wodą prawie już nie ma..
W dużym jeziorze, czy rzece, sypkie zanęty nawet w absurdalnych ilościach, to raczej mały problem.
Jednak w relatywnie małych i płytkich akwenach, mogą dosłownie "zepsuć" wodę.
Nad moim starorzeczem doświadczaliśmy tego przez kilka sezonów.