Gratuluję wszystkim łowcom pięknych rybek!
Dzisiaj znów odwiedziłem moją płytką miejscówkę, tradycyjnie pierwszoplanową rolę grała kukurydza i jeśli o przynętach mowa to ostatni aktor
Na ryby wybrałem się z dziadkiem jak za łebka
Usiedliśmy na jednej ławce.
Nad wodą późno bo dopiero o 8:00 po wygruntowaniu łowiska zacząłem łowić.
Dziadek nie chce słuchać ode mnie rad więc Żyłka 0.22, takiż sam przypon, hak 6 i źle wyważony spławik 3.5g w kształcie boi z nadbałtyckich plaż
Ja standard - Waggler, żyłka 0.16/0.14, hak 14 Wide gape drennan, no i kuku!
Zaczynamy!
Nie minęło 10 minut (Dziadek nie gruntuje to od razu wędka w wodzie) melduje się na dziadkowej karpiówie bączek 35cm. Mówię cholera ładnie się zaczyna..
Spławiki ustawione od siebie 2m, czasem bliżej, wiadomo jaką aerodynamikę posiada dziadka zestaw
Po 15 min mam piękne branie wystawiane, zacinam delikatnie gotowy na leszczyka i czuję potężny odjazd! Wyciągnął dobre 70m żyłki, ale w końcu kolega skapitulował
W podbieraku ląduje karp 49 cm, przecudnej urody.
U dziadka do końca już cisza, mimo że dwie ryby złowione kiedy jego spławik był pół metra od mojego
Meldują się jeszcze 2 karpie, 49 i 53cm oraz jedna spinka.
W tzw. międzyczasie wpada kilka leszczyków, wzdręga i płotka
O to trzej muszkieterowie razem, jako dowód, że nie obcykałem jednego karpia
Nie było tak bogato jak ostatnio, ale sami oceńcie, biorąc pod uwagę, że sesja trwała tylko 2.5h.
Wokół panowała martwa cisza, za plecami na sąsiednim stawie 2 miesiarzy. Pierwszy raz usłyszałem komentarz "czemu wypuszczasz ryby, jak my złowić nie możemy". Ich staw był zarybiony w tym samym czasie i tą samą rybą.
Cisnęło mi się na usta coś o inwestycji w sprzęt i zagłębieniu wiedzy, ale odpowiedziałem tylko że wypuszczam, żeby dać im szansę złowić te ryby...
Dzisiaj naocznie i namacalnie udowodniłem dziadkowi wyższość delikatnych zestawów nad zasadą "duży hak? Jak będzie duża ryba to zmieści"
I na koniec akcent nieprzyjemny
Z bólem serca przyznaje, że jeden karpik został zabrany do domu. W sobotę w przepływie emocji obiecałem rybkę teściowi, któremu nie było dane zakochać się w naszym pięknym hobby.
Przyznam szczerze, że mam wyrzuty sumienia..