Ciekawa, choć kosztowna dla mnie lekcja z ostatniej wyprawy na wiosennego karpia.
Udało mi się zlokalizować stado w jednym z głębszych miejsc. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt że miejsce usiane jest zaczepami. Praktycznie co rzut to zaczep. Łącznie straciłem 3 podajniki i 6 przyponów.
Karpie brały tylko w tamtym miejscu. Za cholerę nie chciały się ruszyć z tych badyli. Próbowałem nęcić kilka metrów obok, gdzie było czysto i nic, nawet drgnięcia. Cholernie dziwna sytuacja, zwłaszcza że miałem ochotę połowić.
Udało mi się wyciągnąć 11 sztuk w przedziale 3-5 kg, łącznie było ich ponad 40 kg.