Witam wszystkich i gratuluję zdobyczy. Miałem pracowity tydzień i wchodząc na ten wątek oj było co czytać. Pozwolę sobie pewne wpisy skomentować i pogratuluję tym co złapali piękne karasie, chciałbym mieć kiedyś okazję je połapać. Panie Jurku z Warszawy nie ma Pan powodów do narzekania; osobiście nigdy ich nie złapałem ale mój starszy brat je uwielbia, mówił że 15 cm jaź (na muchę) daje większą frajdę holu niż 0,5 m karp. Wasiu13 nie tylko kleni ale i widoków oraz obcowania z naturą zazdroszczę, - fajne zdjęcia. Piotr T - jeszcze nie łapię karpi, ale jak zacznę, chcę łapać jak Twoje. Katmay wróć tam kiedyś i go dopadni, daj mu spróbować Twojego zielska i go wypuść a napewno jeszcze do Ciebie wróci

. Filip jak zwykle...

ale poza Twoimi wynikami mam pełen szacun dla Ciebie w jaki sposób opchodzisz się ze złapaną rybą, bynajmniej dobrze to wygląda z Twoich zdjęć. Panie Marcinie jak będę w Polsce w odwiedzinach u brata (wieś Kałużna) skontaktuje się z Panem, może okoliczności pozwolą na wspólny wypad nad wodę. Hej wyspiarze - jeśli jest dobre towarzystwo - nie dla ryb na ryby

Kop pozwól że zapytam na co Ci ta biała torba? Kurcze fajnie się czytało. I fajnie że w Polsce takie Jesiotry mają i że są ich fani.
A ja mimo nawału obowiązków w minionym tygodniu zaliczyłem dwie udane sesje. W środę jak i piątek o 19:00 nad wodą i pół godziny później pierwszy koszyk do wody. W środę łapałem z jednym koszykiem na 15 m a drugi na ok 50 m i próbowałem wielu przynęt ale tego dnia qq okazało się tym magicznym środkiem złapałem trzy płotki i sześć leszczy. Większość na drugim brzegu.









W piątek drugi brzeg Renu nie przyniósł sukcesu, ale za to blisko mnie chodziła ryba. W sumie w dwie godziny wyciągnąłem z wody osiem leszczy jedną płoć i cel wszystkich wiosennych wypraw - Lin - to mój pierwszy nocny linek.











W piątek mogę śmiało powiedzieć że furorę robiły słodkie smaki (truskawka, tutifruti). I może też do sukcesu przyczynił się nowy dla mnie sposób necenia który muszę jeszcze protestować i kiedyś indziej opiszę. Co mnie zaskoczyło w tych dwóch sesjach to nie typowa 'waleczność' leszczy. Zwijałem jednego z 50 m myśląc że to lin bo takie odjazdy na boki robił i ciągną do dna. Tłumaczę to sobie ich dobrą kondycją i gotowością do tarła. U mnie aura nie za fajna tak więc ten tydzień sobie odpuszczę.
Pozdrawiam