Witajcie!
Po dniu przerwy, wybrałem się dziś na moja miejscówkę. O 5:00 rano było już + 14 st. ale trochę niskie ciśnienie więc ciężko było przewidzieć jak będą współpracować rybki.
Na szczęście już po kilkunastu minutach pierwsze branie i pierwszy amur 48 cm ląduje w podbieraku. Potem pół godziny przerwy i następne branie tym razem leszcz 38 cm, potem była jeszcze płoteczka i nastała cisza...
Około 8:30 zszedłem z podestu i zacząłem łowić z brzegu, już po kilkunastu minutach branie i melduje się kolejny amur tym razem coś większego, niestety po kilku chwilach ląduje w liliach i się zrywa
W między czasie mam kilka nie zaciętych brań i znowu przez dłuższą chwilę cisza... Co parę minut nęcę kukurydzą z procy i zanętą
Stil karp + tuti frutti Dynamite Baits. Po kilkunastu minutach znowu branie i znowu amur, niestety po 3 minutach walki spina się dwa metry od brzegu
Następny zarzut i znowu branie, następny amur, tym razem po siedmiu minutach walki ląduje w podbieraku
Wszystkie rybki po błyskawicznej sesji zdjęciowej wróciły do wody.Oprócz tego, miałem jeszcze jedną ciekawą sytuację... podczas ściągania zestawu, parę metrów od podestu na mój spławik rzucił się lin, dosłownie cały był nad powierzchnią wody... Po ściągnięciu zestawu okazało się że swoim uderzenie zerwał spławik (drennan crystal) zostało mi tylko obciążenie ze spławika... na szczęście sam korpus pływał po wodzie więc udało się go odłowić podbierakiem
Zdjęcia złowionych rybek.