W tym tygodniu, dwa razy udało mi się wyrwać się przed pracą na poranny wypad spinningowy na pobliską, małą rzeczkę. Bez większych efektów. Przy pierwszym wypadzie trafił się mały kleń i szczupak, obydwa na smużaka od Lipińskiego. Na drugim wypadzie wypatrzyłem dwa klenie, ponad 50 cm, patrolujące rozbitą opaskę. Przez godzinę próbowałem na wszystko co miałem w pudełkach, ale nic z tego. Wiem tylko, że czekają tam na mnie i że w tym tygodniu się za nie wezmę

Odbiłem sobie w sobotę. Z samego ranna wybrałem się jak zwykle na starorzecze, dziką wodę PZW. W planach miałem łowienie na jedną wędkę z metodą, a na drugą wstępnie na bata połowić drobnicy, a później łowić na żywcówkę. Ostatecznie łowiłem na dwie wędki z metodą. Szczerze, to był mój pierwszy wyjazd gdzie skupiłem się tylko na metodzie, łowiłem również tylko na przynęty typowo "metodowe".
Łowiłem na dwa miksy:
1. Lorpio Betaina i Hemp+ pokruszony pellet Lorpio
2. Mix Harrison waniliowy
Do każdego z nich dodałem pellet Lorpio Fine 1,5 mm i halibutowy 2 mm
Do godziny 10.00 wszystkie ryby złowiłem na przynęty o smaku ochotkowym, na pellet 8 mm brały małe wzdręgi, dlatego idealne były dumbellsy 12 mm. Później ryby zaczęły się również interesować dumbellsami truskawkowymi oraz kulkami Sonu o smaku ananasowym.
Ogólnie oprócz wzdręg, złowiłem 2 liny około 35 cm, dwa karasie srebrzyste ok. 35 cm, jednego złocistego ok. 35 cm i sześć leszczy w granicach 30-40 cm. Jak na dziką wodę to jestem zadowolony, czekam jednak na coś większego
