Wróciłem dzisiaj z nocki, wypad na Badshot Lea Big Pond, czyli klubowe łowisko, chimeryczne i niełatwe.
Łowiłem zestawami do Metody z amortyzatorem, przerobionymi z podajników ESP i bolt rig z Drennana. Do siatek PVA szedł miks pelletów różnego rodzaju, przez co każdy zarzut to była spora ilość 'towaru'. Wcześniej znalazłem miejsce za pomocą kija do spodowania, ciężarka i plecionki, na około 60 metrach, z twardym dnem. Nęciłem spombem, do wody w trzech turach trafiło około 3 kilogramów mieszanki zanęty, pelletów, kukurydzy i konopi.
Ryby brały dość regularnie, bardzo widoczną rzeczą była cisza po spodowaniu, i dobre brania, słąbnące z czasem, po czym znowu trzeba było nęcić. W ciągu 18 godzin łowienia wpadły dwa karpie (6 i 7 kg) oraz 11 leszczy w przedziale 50-60 cm. Ogólnie ludzie narzekali na brak brań, moi sąsiedzi blankowali. Co ciekawe, miałem lepsze efekty niż karpiarze z łódkami zanętowymi

Przynęty które rządziły to pellety 14 i 16 mm (pikantna kiełbasa, czosnek z Sonu, smużący z MM), dodatkowo torebki okraszałem Lavą o smaku pikantnej kiełbasy, przez co brań było więcej. W pewnym momencie, zestaw z kukurydzą nie łowił nic, podczas gdy drugi z pelletami dawal regularne brania. Na sam koniec zaś do siatki PVA trafiły białe, zaś na włos rosówka. Też złowiłem na to łopatę.
Był to pierwsza, pełna sesja oparta o podajniki do Metody z amortyzatorem, i póki co efekty są po prostu rewelacyjne. Burty nie sa potrzebne, przynęta zaczepiona za siatkę u góry jest bezproblemowo odnajdywana przez rybę. Tak więc po prawie 10 miesiącach testów są wyniki!



