Mateusz, daj namiary na łowisko

A ja wczoraj na Żbiku dzień pecha zaliczyłem.
Przyjechałem dobrze po 18. Rozkładam pickerka, 3 koszyczki z allerem zalepione MMM i zarzucam podajnik z pelletem Green Ghost 8 mm. Biorę się za rozkładanie drugiej wędki, a tu hamulec bzzzzZZZZ, łapię za wędkę i pusto. Hamulec był leciutko ustawiony, wyciągam zestaw, a tam nie ma przyponu! Do cholery 0,25.
Rozłożyłem drugą wędkę, zakładam koszyk, rzucam z zanętą, szarpię, żeby ją uwolnić - luz. I wyciągam pustą żyłkę. Do cholery! Znowu się męczę z wiązaniem wszystkiego, nie mogę znaleźć krętlika z agrafką, więc łączę osobno krętlik i agrafkę, wiążę, zakładam koszyk, rzucam, zahaczam palcem o żyłkę... koszyk poleeeciał. Do cholery!
Branie na pickerku. Siedzi karpiszon. Tym razem plecionka na przyponie. Po walce oceniam, że takie standardowe 50 cm. Podprowadzam pod brzeg, hamulec dość delikatnie, odjazd i pyk... urwany przypon z plećki 15 lb. Do cholery, jak to możliwe?!
Wnerwiony składam drugą wędkę, w dupie z wiązaniem po ciemku, już mi się odechciało. Łowię na jedną wędkę. Siedzi. No, tym razem wyjęte 49 cm.

W międzyczasie miałem jeszcze kilka leszczyków.
Do domu wyruszyłem o 22. Oczywiście przynętą dnia była pikantna kiełbasa. Jakżeby inaczej

Chyba coś jest nie tak z tą żyłką z Decathlonu jednak. Ostatnio ją polecałem (Sufix), ale ona pewnie w przecenie była, bo zleżała. Muszę się zaopatrzyć w nowy kilometr innej.